Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na motocyklu przejechał 18 tys. km. Sam na Syberii

Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak
Zdjęcie przy drogowskazie, od którego łodzianina dzieliło od Irkucka "zaledwie" 1 tys. 719 km.
Zdjęcie przy drogowskazie, od którego łodzianina dzieliło od Irkucka "zaledwie" 1 tys. 719 km. archiwum Łukasza Szymczaka
- Nie podoba mi się ten pomysł - stwierdziła żona, gdy 45-letni Łukasz Szymczak powiedział jej, że chce pojechać w pojedynkę na motorze do Irkucka. Z uporem maniaka wiercił jej jednak dziurę w brzuchu, aż się zgodziła.

Jadąc nad "Błękitne Oko Syberii", najstarsze i najgłębsze jezioro na świecie, i z powrotem, pokonał 18 tys. km. Zajęło mu to 27 dni.

Pomysł kiełkował powoli
Łukasz Szymczak na motorze jeździ od ponad 25 lat. Teraz ma 21-letnią hondę XRV750 Africa Twin. Pracuje jako elektryk w elektrociepłowni przy ul. Wróblewskiego. Od wiosny do jesieni dojeżdża tam motorem z domu na Zdrowiu. Zimą przesiada się na rower lub do samochodu.
- Daleka Rosja zawsze mnie pociągała - opowiada Łukasz. - Pierwsza myśl, by pojechać tam samotnie na motorze pojawiła się w mojej głowie kilka lat temu. Zdawałem sobie sprawę, że to niebezpieczna wyprawa. Uwierzyłem, iż naprawdę może się udać, gdy nad Bajkał pojechał mój znajomy i szczęśliwie wrócił.
- Musiałem załatwić wizę na wjazd do Rosji i ubezpieczenie - wspomina. - W internecie przeglądałem poradniki turystyczne i fora, na których uczestnicy podobnych wypraw radzili, na co uważać i co warto zobaczyć. By zwiedzić jak najwięcej, postanowiłem jechać w jedną stronę przez Ukrainę, a w drugą przez Litwę i Łotwę. Zbierałem fundusze, ale najwięcej czasu poświęciłem na przygotowanie motoru. To od niego zależało, czy wycieczka się powiedzie. Wyruszył z 8 tys. zł na koncie.

Najpierw diengi dawaj
Założył, że codziennie będzie pokonywał około 500 km. W rzeczywistości raz było to 300 km, innym razem 600 km. Rekord to 970 km w jeden dzień.
- Wszystko zależało od pogody, ruchu na drogach i samopoczucia - opowiada. - Istotny był także stan jezdni, a te bywają na ogół kiepskie. Jeśli ktoś narzeka na dziury w polskich drogach, powinien koniecznie się tam wybrać...
Wstawał ok. godz. 7, zjadał śniadanie i gnał przed siebie. Noclegu szukał jeszcze przed zapadnięciem zmroku. Spał na ogół w namiocie rozbitym ok. 2 km od drogi.
- Od czasu do czasu nocowałem w motelu - mówi łodzianin. - Miałem ograniczony budżet, a za najgorszy nocleg trzeba było płacić od 50 do 90 zł. Do tego 10 zł za natrysk i 5-10 zł za parking dla motocykla. Na motel decydowałem się więc tylko, gdy potrzebowałem się umyć lub... chciałem zamienić z kimś kilka słów.
- Za litr benzyny płaciłem od 2,5 do 2,8 zł, a i tak wydałem na nią ponad połowę sumy przeznaczonej na wyjazd - opowiada Łukasz. - Na stacji trzeba pamiętać o podstawowej zasadzie: najpierw diengi (pieniądze), a dopiero później tankowanie, czyli odwrotnie niż u nas. Uzupełnianie baku trzeba poza tym dobrze zaplanować, bo stacje są średnio co 200 km. Na wszelki wypadek miałem przy sobie zapas na czarną godzinę w 5-litrowym kanistrze.
Zdjęcie przy drogowskazie, od którego łodzianina dzieliło od Irkucka
Uda się czy się nie uda?
Do Irkucka dojechał po 12 dniach. Zrobił trzydniową przerwę na odpoczynek i serwis maszyny. Odwiedził Ułan-Ude z największą głową Lenina na świecie i Wierszynę - wieś nad Bajkałem zamieszkałą przez Polaków.
- Podczas całej wyprawy dwa razy dopadło mnie zwątpienie, czy oby na pewno się uda - mówi. - Zdarzało się to, gdy szwankował motor. Po raz pierwszy - po przejechaniu 3,6 tys. km popsuła się pompa paliwowa, a w drodze powrotnej posłuszeństwa odmówił regulator napięcia. Z pierwszą usterką poradziłem sobie sam.
Przy naprawie drugiej pomogli mi w tamtejszym zakładzie wulkanizacyjnym.
Rosjan, których spotkał po drodze, wspomina miło. Także policjantów.
- Na Syberii obowiązują bardzo restrykcyjne kary za łamanie przepisów drogowych, a kontrole zdarzają się wyjątkowo często - opowiada. - Za przekroczenie linii ciągłej lub wyprzedzanie w niedozwolonym miejscu kierowca traci prawo jazdy na trzy miesiące. Kiedy zostałem zatrzymany po przekroczeniu ciągłej linii, od razu zacząłem więc negocjacje. Po 1,5 godzinie rozmów udało się osiągnąć sukces.
Na Syberię zamierza jeszcze wrócić. Chce pojechać głębiej: do Władywostoku (końcowej stacji Kolei Transsyberyjskiej) lub Magadanu nad Morzem Ochockim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany