Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na działkach bez chemii. Wiaderko na ślimaki, szpikulec ma mniszka

(kz)
Działki mają być nie tylko piękne, ale także jak najbardziej zbliżone do natury.
Działki mają być nie tylko piękne, ale także jak najbardziej zbliżone do natury. Krzysztof Zając
Działkowiczów opanowało prawdziwe ekologiczne szaleństwo. Nie chcą już chemii na swoich warzywach i owocach. Do siania i sadzenia wybierają rośliny mało zmodyfikowane genetycznie, niewymagające ustawicznych oprysków. A że na dobre rozpoczął się sezon prac na działkach, ruszają na zakupy.

Anna Ungert, posiadaczka dużego ogrodu, a także współwłaścicielka sklepu ogrodniczego przy ul. Legionów, twierdzi, że coraz częściej łodzianie pytają o środki najmniej szkodliwe dla środowiska naturalnego.
– Kiedyś popularne były środki niszczące ślimaki. Ostatnio kupuje się... wiadereczka, do których zbiera się ślimaki i wywozi je do lasu – opowiada pani Anna.

Mlecz twój wróg

Działkowicze posiadający piękne trawniki największy problem mają z mniszkiem, czyli mleczem.
– Na mniszka są specjalne preparaty chemiczne. Ale sama w ogrodzie używam od wielu lat szpikulca przypominającego widelec o dwóch krótkich zębach. Można go wbić głęboko w ziemię i wyjąć mniszka razem z długim korzeniem. Kosztuje zaledwie kilka złotych, a służy wiele lat – przekonuje Anna Ungert.

Przy okazji tak wykopany mniszek jest doskonały do wykorzystania jako nawóz dla roślin, środek niszczący szkodniki, a także dla ludzi – jako preparat wzmacniający i odtruwający organizm.

Inwazja mchu

Na działkach, w ogrodach po zimie, która była bardzo łagodna i wilgotna, błyskawicznie rozwija się mech. I to nie tylko tam, gdzie ziemia jest kwaśna, ale nawet przy pH wynoszącym 7.
– To skutek niedoboru światła i dużej wilgoci ziemi – twierdzą ogrodnicy. – Nie wystarczy zatem ani nawożenie, ani odkwaszenie gleby. Można kupować różne środki na mchy, ale tak naprawdę wystarczy siarczek żelaza, który je niszczy.

Kupy od owieczki

Szczytem ekologii jest podsypywanie roślin obornikiem owczym, pozyskiwanym ze specjalnych ekologicznych gospodarstw. Niewielki, 11-kilogramowy (ok. 20 litrów) woreczek kosztuje wprawdzie ponad 25 zł, ale pachnie ściółką, a przy tym jest bardzo wydajny, a więc nadaje się dla najbardziej żarłocznych warzyw, takich jak pomidory, papryka, ogórki. Dla osób z mniej zasobnym portfelem alternatywą jest obornik bydlęcy – suszony lub granulowany – po to, by mniej dokuczał jego zapach. Ale i tak nic nie przebije doskonałego naturalnego nawozu z pokrzywy, który można mieć za darmo, samemu zbierając rośliny, np. w czasie weekendowego spaceru. Tyle że jego zapach jest wyjątkowo dokuczliwy.

Mszyce, grzyby i inne kłopoty

Mszyce, ochojniki, żuki, choroby grzybowe niszczące rośliny dość łatwo można pokonać, stosując systematycznie silne środki chemiczne. Ale po ich użyciu w ogrodzie śmierdzi jak w sklepie z chemikaliami.
Łodzianie zaczynają więc sadzić odstraszające szkodniki nasturcje i aksamitki. Poszukują cesarskich koron, chroniących grządki przed nornicami. Do oprysków używają nieszkodliwych dla środowiska mydeł albo ekologicznych preparatów produkowanych na bazie cytrusów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany