Na drodze piłkarzy ŁKS. Kolejny wymagający rywal

o drugi z rzędu mecz ełkaesiaków z zespołem z czołówki pierwszej ligi. Przed tygodniem łodzianie pokonali w wyjazdowym spotkaniu trzeci zespół w tabeli, Miedź Legnica (2:0). Teraz ełkaesiacy, zajmujący czwarte miejsce, zmierzą się z piątym Podbeskidziem, spadkowiczem z ekstraklasy.

W Bielsku-Białej nie kryją, że przygoda z pierwszą ligą ma trwać tylko jeden sezon, a zadaniem drużyny jest powrót do ekstraklasy. W ŁKS podobne oczekiwania, co powinno być zapowiedzią ciekawego i emocjonującego spotkania.

Przed startem nowego sezonu stery w Podbeskidziu Bielsko-Biała przejął duet Piotr Jawny - Marcin Dymkowski. Wymieniono całą linię obrony, a to szkielet zespołu. W sumie z klubem pożegnało się dwudziestu piłkarzy.

Przed tygodniem piłkarzem Padbeskidzia został Ezequiel Bonifacio. 27-letni argentyński gracz podpisał umowę na dwa sezony. W kontrakcie jest opcja przedłużenia o rok. Wcześniej do drużyny dołączyli m.in. Michał Janota, Maciej Kowalski--Haberek, Giorgi Merebaszwili, Daniel Mikołajewski, Costa Nhamoinesu, Julio Rodriguez, Joan Roman i Mathieu Scalet.

Drużyna Podbeskidzia - po pięciu meczach bez porażki - dopiero w ostatniej kolejce musiała uznać wyższość rywala. Górale przegrali na własnym boisku 2:3 z Koroną Kielce. Decydującego gola stracili w doliczonym czasie gry. Na listę strzelców wpisał się rezerwowy, a w dodatku wychowanek Korony.

Zdaniem śląskich dziennikarzy, w grze zespołu z Bielska-Białej powróciły demony przeszłości, czyli bardzo słaba gra defensywy. To powinno być wskazówką dla ełkaesiaków, że trzeba naciskać rywala i walczyć do końcowego gwizdka sędziego.

Na pewno w ŁKS lepsze nastroje. Pokonanie Miedzi miało swoją wymowę, dało cenne trzy punkty i wiarę, że jeszcze w tej rundzie można powalczyć o miejsca, które gwarantują na koniec sezonu awans do ekstraklasy.