MPO do prywatyzacji. Miasto chce sprzedać spółkę

Miasto chce się pozbyć spółki w której ma 100 proc. udziałów, bo w połowie 2013 r. wejdzie w życie nowa ustawa śmieciowa, która nakłada na gminę obowiązek przeprowadzenia nowych przetargów na odbiór śmieci od mieszkańców.

Jeżeli MPO nie wygra przetargów (dziś kontroluje ok. 30 - 40 proc. rynku "śmieciowego" w Łodzi) to zwolniona może zostać 300 osobowa załoga firmy. Prywatyzacja może temu zapobiec. Nie odbędzie się ona w formie przetargu, a negocjacji.

- W piątek ukaże się ogłoszenie o zaproszeniu do negocjacji w sprawie objęcia 100 proc. udziałów spółki. Firmy chętne do przejęcia MPO mogą się zgłaszać do końca listopada, w grudniu przeprowadzimy pierwszą turę negocjacji, tak by na koniec roku było wiadomo z kim chcemy rozmawiać dalej - mówi Marek Cieślak, wiceprezydent Łodzi.

- Ważna będzie cena, projekty inwestycyjne i pakiety socjalne dla załogi. Przedstawiciele związków zawodowych będą cały czas przyglądać się procesowi. Decyzja o prywatyzacji nie będzie podjęta bez ustalenia pakietu socjalnego. Cały proces negocjacji chcemy zakończyć do połowy kwietnia, potem uchwała o sprzedaży udziałów trafi do Rady Miejskiej.

Wiceprezydent Cieślak nie chciał powiedzieć, na jaką sumę liczy miasto. Według niego wartość nieruchomości i sprzętu spółki to 25 - 30 mln zł. Podawany na stronach internetowych urzędu kapitał zakładowy spółki to niespełna 7,5 mln zł.

Oprócz MPO miasto prowadzi negocjacje w sprawie sprzedaży Fali, Łódzkiego Funduszu Poręczeń Kredytowych (kapitał zakładowy to 1 mln zł, a ma go przejąć Łódzka Agencja Rozwoju Regionalnego, w której miasto ma 6,6 proc. udziałów, a którą to z kolei gmina chce sprzedać marszałkowi województwa).