Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morsom z Łodzi zimna woda w Arturówku nie szkodzi

(KZ)
W tym roku sezon rozpoczęli 24 października. Przyszło kilkadziesiąt osób, wielu z nich próbowało kąpieli w zimnej wodzie po raz pierwszy. A w minioną niedzielę, gdy jak co tydzień spotkali się na stawach w Arturówku, woda miała temperaturę 4 st. C.

Patryk Kowalski w tym roku zaczął swój piąty sezon morsowania. Jest też liderem grupy jaką stworzył na facebooku „Morsy w Łodzi”, w której jest 2500 członków. To ci, którzy już morsują oraz tacy, którzy chcieliby, bo ten sposób rekreacji bardzo im się podoba, ale boją się zimnej wody.
- Nie dzielimy grupy na klubowiczów i osoby niezrzeszone więc trudno sprecyzować liczbę faktycznie aktywnych osób. Szczególnie, że zmienia się ona każdego miesiąca. Ludzie robią sobie przerwy, zmieniają morsowisko i jest wielu nowicjuszy. Tak naprawdę to większość osób, które z nami zaczynają, relacjonują swoje pierwsze wejście słowami „nie było tak źle”, „myślałem (myślałam) że będzie gorzej”. To właśnie ten strach przed zimnem, dyskomfortem, bólem blokuje ludzi. A jest to kompletnie niepotrzebne. Wszyscy wiemy, że to nie temperatura wody jest problemem, a duża różnica między jej temperaturą, a temperaturą powietrza – tłumaczy Patryk Kowalski.
W tym roku sezon rozpoczęli 24 października. Przyszło kilkadziesiąt osób, wielu z nich próbowało kąpieli w zimnej wodzie po raz pierwszy. A w minioną niedzielę, gdy jak co tydzień spotkali się na stawach w Arturówku, woda miała temperaturę 4 st. C.
- To już temperatura, która naprawdę daje odczuć siłę zimna, a organizm ma spore wyzwanie – mówi pan Patryk.
Patryk Kowalski odradza zakrywanie i izolowanie stóp, dłoni i głowy. Mają one wiele termoreceptorów, które odizolowane od rzeczywistej temperatury zaburzają pracę naszego organizmu i jego naturalnego mechanizmu obronnego przed zimnem. A to właśnie o taka pracę organizmu morsom chodzi. Dążą do tego aby lepiej on radził sobie z zimnem, po prostu „trenował” gdy narazimy się na ekspozycję na zimno.
- Podczas morsowania oczywiście możemy się przeziębić. Kluczowe jest po wyjściu z wody, szybkie wytarcie całego ciała i ubranie się. Do twego dochodzi czas przebywania w wodzie. Jeżeli przesadzimy z morsowaniem, a później z czasem spędzonym na mrozie, nasz organizm może nie poradzić sobie z taką sytuacją. Dlatego dla każdego z nas jest to metoda prób i robienia kolejnego kroku w wydłużaniu czasu pozostawania w zimnej wodzie i mroźnym powietrzu – wyjaśnia łódzki mors.
Musimy też uważać z rozgrzewką przed wejściem do wody. Warto pamiętać, by nadmiernie nie rozgrzewać ciała i nie doprowadzić do spocenia się przed rozebraniem na chłodzie lub mrozie.
Łódzkie morsy mają swoje zasady. Przede wszystkim morsują w Arturówku, a zapraszanie do innych miejsc traktują jako działanie na szkodę grupy. Nie można też wchodzić do wody pod wpływem alkoholu.
Warto pamiętać, że morsowanie nie jest dla każdego. Przeciwskazaniem są choroby kardiologiczne, nadciśnienie tętniczne, choroby układu krążenia, ostre choroby infekcyjne i wirusowe, borelioza, epilepsja, choroby związane z nietolerancją niskich temperatur, ciąża czy niedoczynność tarczycy. Ale jak już morsowanie zaczniemy, to mamy z niego liczne korzyści. Nie tylko poprawiamy odporność organizmu, ale także hartujemy ciało, zwiększamy wydolność układu sercowo-naczyniowego, wzmacniamy stawy i kości. Najważniejsze jest być może to uczucie wyjątkowej przyjemności jak już się jest w wodzie…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany