Morderstwa i zamachy polityczne w Łodzi i okolicy
Zdanowskiej też grożono
Hannie Zdanowskiej, obecnej prezydent Łodzi też grożono śmiercią. W maju 2012 r. do redakcji jednej z łódzkich gazet przyszedł mężczyzna z tasakiem i powiedział, że prezydent Łodzi jest winna temu, że jego firma upada i mówił, że chce ją zabić. Zawiadomiono policję, która zapewniła pani prezydent całodobową ochronę. Na każdym kroku towarzyszyło jej dwóch funkcjonariuszy w cywilu, budynek magistratu był ściśle pilnowany, a nieoznakowany radiowóz jeździł w ślad za prezydenckim fordem. W magistracie ograniczono liczbę wejść do budynku zamykając stalową kratę w klatce schodowej przy ul. Piotrkowskiej 106 (można było tamtędy wejść na piętro gdzie jest gabinet prezydent Zdanowskiej omijając strażników miejskich); zamknięto też zwykle otwarte drzwi łączące Urząd Miasta Łodzi z Urzędem Wojewódzkim. Widocznie zwiększyła się również liczba strażników miejskich w budynku urzędu miasta. Prezydent Zdanowska ograniczyła także liczbę publicznych wystąpień. Po miesiącu policja ujęła 57-latka i „zdjęła” ochronę.
Gazem i słowem
W grudniu 2016 r. Joanna Kopcińska, łódzka posłanka PiS złożyła doniesienie do prokuratury w związku z tym, że w internecie grożono, że przeciwko niej ktoś użyje broni. A we wrześniu 2017 r. podczas mszy dożynkowej mężczyzna zaatakował gazem pieprzowym burmistrza Łasku Gabriela Szkudlarka. 59-latek został skazany na dwa lata i dwa miesiące więzienia.