Zbrodnia ta wstrząsnęła Łodzią i regionem. Do krwawej jatki doszło w nocy z soboty na niedzielę w części hotelowej loftów powstałych w zabytkowej przędzalni Karola Scheiblera przy ul. Tymienieckiego w Łodzi.
Według śledczych, 35-letni Daniel Ch., będąc pod wpływem alkoholu i środków odurzających, nagle – jak zeznał - „usłyszał głosy, zobaczył demony i zaczął z nimi walczyć”.
Skutki były straszliwe: wpadł w szał i zabił nożem swego bardzo bliskiego przyjaciela, z którym znał się od dzieciństwa: 34-letniego Piotra oraz poznaną przed rokiem 30-letnią Martę. Wszyscy mieszkali w Zduńskiej Woli.
Sytuacja jest bardzo ciężka. Daniel Ch. wciąż nie jest w stanie powiedzieć, co stało się w loftach. Cała trójka spędzała tam wieczór i nic nie zapowiadało, że wkrótce dojdzie do tragedii. Między nimi nie było żadnej kłótni, awantury czy też jakichkolwiek negatywnych relacji. Mój klient złożył w tej sprawie wyjaśnienia i odpowiadał na pytania prokuratora – mówi adwokat Wojciech Marek Woźniacki.