Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mniej porodów, ale więcej "cesarek" - w ubiegłym roku aż 53 proc. porodów zakończyło się interwencją chirurga

LB
W ubiegłym roku aż 53 proc. porodów, które odbyły się w łódzkich szpitalach, zakończyło się chirurgicznie To o 0,4 proc. więcej niż w 2017 roku.

Im bardziej lekarze apelują o ograniczenie liczby cesarskich cięć, tym więcej porodów jest rozwiązywanych w taki sposób - można by pomyśleć, patrząc na dane z ostatnich lat. Ubiegły rok był rekordowy - „cesarką” zakończyło się w Łodzi 53 proc. porodów. Rok wcześniej 52,6 proc. Dla porównania, w 2009 r. było ich 42,47 proc., a w 2005 r - 32,6 proc. Jednocześnie w ubiegłym roku ogólna liczba porodów zmalała.

- W 2018 r. odbyły się 22.322 porody. To o 0,4 proc. mniej niż rok wcześniej - mówi Anna Leder, rzecznik prasowy łódzkiego oddziału NFZ.

Od kiedy na salach porodowych pojawiły się osoby towarzyszące kobiecie, pojawiła się też presja na lekarza, aby poród jak najszybciej i bezboleśnie zakończyć. Zdaniem niektórych medyków być może można by zmniejszyć liczbę „cesarek”, ale ceną za to byłaby większa liczba nacięć i pęknięć krocza. Kobiety dziś już tego nie akceptują. I choć o zakończeniu porodu chirurgicznie decyduje lekarz, to każda kobieta chcąca mieć „cesarkę” jest w stanie zdobyć zaświadczenie od specjalisty, że właśnie tak powinna rodzić. A wskazaniem może być już tokofobia, czyli lęk przed porodem siłami natury.

Zdaniem zdeklarowanych przeciwników „cesarek”, są to poważne operacje chirurgiczne obarczone ryzykiem powikłań, wynikających z podania znieczulenia oraz przecięcia powłok brzusznych i mięśnia macicy. Negatywnie wpływają na rodzące się dziecko, które pozbawione stresu okołoporodowego, potrzebnego do tego, aby płuca zaczęły prawidłowo funkcjonować, może mieć przejściowe zaburzenia oddychania. Mówi się też o tym, że dziecko pozbawione kontaktu z bakteriami z dróg rodnych matki, które są dla niego naturalne i pomagają mu budować własną odporność, może mieć problemy zdrowotne, np. być alergikiem.

Zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia mówią, że przez cesarskie cięcie powinno się odbywać ok. 10 proc. porodów. Równocześnie w szpitalach w Nowym Jorku, gdzie swoją siedzibę ma WHO, w 2013 roku „cesarką” zakończyło się 34 proc. porodów.

Podobna liczba cesarskich cięć jak w Polsce jest w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Natomiast w Holandii i krajach skandynawskich wykonuje się ich znacznie mniej, ale w tych krajach jest 7 razy więcej niż u nas porodów z kleszczami i wyciągaczem próżniowym. Również pęknięć krocza ze zwieraczem odbytu jest 50 razy więcej niż w Polsce.

Zobacz też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany