Trening mistrza
Mieszkający na co dzień w Pabianicach Ormianin zainteresował się trójbojem pięć lat temu. Dyscyplina składa się z trzech konkurencji: przysiadu ze sztangą, tzw. martwego ciągu, który polega na podniesieniu sztangi z ziemi i jej utrzymaniu w powietrzu oraz na wyciskaniu sztangi leżąc. Hovhannes specjalizuje się właśnie w tym ostatnim.
– O tym, że mógłbym trenować trójbój, dowiedziałem się kiedyś na siłowni, trochę przez przypadek – mówi. – Okazało się, że mam bardzo dobre wyniki, dlatego trener zaproponował, bym zaczął intensywniej ćwiczyć.
Hovhannes Yazichyan zaczął regularnie trenować w 12-osobowym zespole ciężarowców Tytan Team z Łodzi.
– Mam tam opiekę trenerów i przyjaciół, bez której bym sobie nie poradził – podkreśla.
Mistrz świata podnosi ciężary sześć dni w tygodniu, średnio po trzy godziny. Przed mistrzostwami liczba treningów się zwiększa. Ćwiczeniom towarzyszy odpowiednia dieta. Siłacz dziennie pochłania około... 5 tys. kalorii, dwa razy więcej niż przeciętny człowiek! Je przede wszystkim warzywa, ryż, kaszę, twarogi oraz białe i czerwone mięso. Na próżno szukać w jego jadłospisie żółtego sera, majonezu czy alkoholu.
W tym roku, po pięciu latach ćwiczeń, Hovhannes Yazichyan zaczął święcić triumfy. Na początku czerwca w Czechach zdobył złoty medal w kategorii masters na Mistrzostwach Europy federacji GPC. W ostatni weekend potwierdził doskonałą formę, zdobywając mistrzostwo świata federacji IRP na zawodach w Ciechanowie i Puchar Europy na zawodach federacji WPA na Ukrainie.
Judoka z Armenii
Hovhannes Yazichyan ma 43 lata, przyjechał do Polski osiemnaście lat temu. W przenosinach do naszego kraju pomogły mu sukcesy w judo, które osiągał w ojczyźnie.
– Ćwiczyłem od siódmego roku życia – wspomina. – Gdy skończyłem tam studia, polscy trenerzy zaproponowali mi przyjazd do Łodzi. Moim pierwszym klubem była legendarna Resursa.
Z pierwszymi treningami w Polsce Ormianin rozpoczął nowy etap życia.
– Musiałem uczyć się wszystkiego od początku – języka, obyczajów, kultury – wspomina.
Skromna pensja trenera klubowego nie wystarczała na utrzymanie, więc Hovahannes Yazichyan zatrudnił się jako ochroniarz w klubie przy ul. Narutowicza. Atletyczna budowa ciała w połączeniu z elokwencją i niespotykaną w tym fachu łagodnością sprawiły, że siłacz szybko stał się wizytówką lokalu i zyskał szerokie grono znajomych. Tam poznał też swą przyszłą żonę.
– Przychodziła tam podczas studiów – opowiada. – Po pewnym czasie zostaliśmy parą, a teraz mamy dwie wspaniałe córki.
Do klubu zagląda do dziś. Poza tym uczy wychowania fizycznego w 32. gimnazjum w Łodzi i nadal prowadzi zajęcia judo dla najmłodszych w łódzkim Pałacu Młodzieży.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Gessler bito po rękach, gdy zrobiła to przy stole! Makłowicz też wspomina katorgę
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!
- Cichopek i Kurzajewski rozprawiają o... narcyzach! Myślą, jak podać ich do sądu
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!