Mirosław Trześniewski: Warto nawiązać do tradycji

Mirosław Trześniewski, wiceprezes ds. szkolenia KK ŁKS: – Nie ukrywam, że przystępując do rozgrywek liczyliśmy na więcej. Sporo przyczyn miało wpływ w na taki stan rzeczy. Słabo zaczęliśmy rozgrywki i już później trudno było odrobić straty. Do tego doszły jeszcze kontuzje czołowych zawodniczek i marzenia o awansie prysły.
W trakcie sezonu odeszły koszykarki...
– To świadomy zabieg. Kiedy okazało się, że nie będziemy mieli szans na awans do czołowej czwórki, trzeba było się pochylić na finansami. Rozstaliśmy z zawodniczkami, bo nie było sensu generowania kosztów.
Co dalej?
– W zasadzie pierwszy sezon w nowych okolicznościach należy uznać za udany. Jednak w następnym trzeba zrobić krok do przodu i powalczyć o znacznie lepszą pozycję w tabeli. Nie będzie jednak szaleństw. Przed wydaniem musimy dokładnie oglądać każdą złotówkę.
Dlaczego?
– Z miasta dostaliśmy ledwie 15 tysięcy złotych. To szalenie mało na tle innych pierwszoligowych drużyny z Łodzi. Od razu powiem, że nie chcemy zabierać innym pieniędzy. Chodzi nam wyłącznie o to, aby na basket w ŁKS spojrzano równie łaskawym okiem, jak na inne dyscypliny w mieście.
Może władze innych miast nie dają pieniędzy na pierwszoligową koszykówkę?
– Jest pan w błędzie. Zespół z Jeleniej Góry, który walczy rozpaczliwie o utrzymanie się w pierwszej lidze, otrzymał właśnie z miejskiego budżetu 150 tys. złotych. Jeszcze raz powtórzę. Nie chcemy odbierać innym. Liczymy, tylko, że w Łodzi szanuje się historię i tradycję. A bez wątpienia koszykówka ŁKS to łódzka marka sportowa, która może się chwalić ogromnymi sukcesami. Fajnie byłoby, aby władze zrobiły coś, co pomogłoby nam wspólnie nawiązać do wspaniałych czasów łódzkiej żeńskiej koszykówki.