Cztery lata trwało, nim zdarzenia, które rozegrały się w Pabianicach, znalazły swój sądowy finał. Prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego oskarżony mężczyzna jest winny nękania młodej kobiety. Tym samym sąd utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, skazujący oskarżonego na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata.
Oskarżony przez cztery miesiące tak uprzykrzał kobiecie życie, że bała się wychodzić z domu. Nie życzyła sobie z nim żadnych kontaktów, ale on zupełnie się tym nie przejmował. Nachodził ją w domu, obserwował, śledził jadąc za nią samochodem, dzwonił do niej i wysyłał jej liczne sms-y. Niejednokrotnie w trakcie tych kontaktów ubliżał kobiecie. Pewnego dnia, gdy jechała autem, jechał za nią, a następnie zastąpił jej drogę. Ubliżał kobiecie. Ze złości rzucił puszką w kierunku jej auta.
WIĘCEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE
Rozkręcona przez niego spirala nękania doprowadziła w końcu do przemocy fizycznej. Uderzył poszkodowaną pięścią w brzuch, a trzy tygodnie później popchnął ją i opluł. Aby ją jeszcze bardziej zastraszyć, groził jej, że ją zabije. A ona bała się, że mężczyzna spełni swoje groźby. Tym bardziej że - jakby dla poparcia swoich słów - porysował jej samochód.
Wszystko to, co się działo, odbijało się na zdrowiu kobiety. Bliscy widzieli, że była zapłakana, obawiała się oskarżonego, żyła w ciągłym strachu. Niejednokrotnie prosiła swojego ojca, by po nią przyjechał w jakieś miejsce, bo sama bała się jechać dalej. O tym, co się dzieje, opowiadała rodzicom i znajomym. W końcu zgłosiła sprawę policji.
Prokuratura oskarżyła pabianiczania o nękanie. Mężczyzna przyznał się do części zdarzeń, część opisał w taki sposób, że jasno wynikało z jego relacji, iż jego zachowanie stanowiło w istocie uporczywe nękanie pokrzywdzonej. Sprawa trafiła przed oblicze sądu. Świadkowie opowiadali o tym, jak bardzo kobieta przeżywała fakt, że stała się obiektem nękania. Sam oskarżony przyznał się, że śledził pokrzywdzoną, bo „(...) tylko chciał z nią porozmawiać (...)”.
Zanim sąd ogłosił wyrok, oskarżony przeprosił listownie pokrzywdzoną, wyraził skruchę i żałował za swoje zachowanie.
KLIKNIJ DALEJ >>>
Sąd pierwszej instancji nie miał wątpliwości, że oskarżony uporczywie nękał kobietę. Odnosząc się do faktu, że ten śledził pokrzywdzoną, zauważył, iż „(...) tego typu zachowanie w każdym człowieku obiektywnie wzbudziłoby stan zagrożenia (...)”.
Ostatecznie sąd pierwszej instancji wymierzył oskarżonemu łączną karę 1 roku pozbawienia wolności. Warunkowo zawiesił oskarżonemu wykonanie orzeczonej kary pozbawienia wolności na okres 3 lat próby. Oskarżony w tym okresie ma być pod dozorem kuratora sądowego. Sąd zobowiązał oskarżonego do informowania kuratora o przebiegu okresu próby na piśmie co 6 miesięcy. Nakazał też, aby wypłacił poszkodowanej 1702 zł na naprawę porysowanego lakieru.
Od tego wyroku odwołał się oskarżony. Twierdził, że kobieta sama go prowokowała, zabiegała o spotkanie. Podnosił też, że żadna z osób zeznających przed sądem nie była świadkiem wszystkich zdarzeń, o jakie się go oskarża, a jedynie opisują one relacje przedstawiane im przez pokrzywdzoną.
Zdaniem sądu, apelacja obrońcy oskarżonego nie zasługuje na uwzględnienie. Zdaniem sądu, szereg świadków, o których obrońca oskarżonego nie wspomina w ogóle w treści wniesionej apelacji, uwiarygadnia wersję prezentowaną przez pokrzywdzoną. Jest świadek, która podróżowała samochodem z pokrzywdzoną i widziała zachowanie oskarżonego, który najpierw śledził pojazd pokrzywdzonej, następnie zaś zastąpił jej drogę, uniemożliwiając jej dalszą podróż, ubliżał jej i rzucił puszką w kierunku jej auta.