Szklanki też zostają
– Scenariusz wygląda zawsze tak samo – mówi Magdalena Swaczyna, właścicielka biura nieruchomości przy ul. Wodnej. – Dopóki oboje nie spłacą dotychczasowego kredytu, żaden z banków nie będzie chciał udzielić im kolejnego, na zakup już oddzielnego lokum. Jedynym rozwiązaniem pozostaje więc sprzedaż.
Tego typu mieszkania rzadko wymagają remontu. Zazwyczaj można się do nich wprowadzać zaraz po dokonaniu transakcji.
– Zdarzają się takie przypadki, że dotychczasowi lokatorzy opuszczają lokum, wychodząc z niego tylko z walizką, zostawiając w nim kompletnie wszystko, od telewizora i sofy przez zabudowę kuchni na szklankach w szafce kończąc – mówi Krzysztof Chojnacki, współwłaściciel biura obsługi rynku nieruchomości przy ul. Zachodniej. – Bywa jednak i tak, że mieszkanie trafia na sprzedaż, zanim zostanie wykończone. Wtedy gotowe mogą być np. dwa z czterech pokoi.
Z basenem i ochroną
Ulokowane w nowym budownictwie M, sprzedawane przez rozstające się pary, charakteryzują się zazwyczaj bardzo nowoczesnym wystrojem.
– Takie mieszkania wymagają od właściciela co najwyżej kosmetycznych prac, ograniczających się np. do wymiany zasłon lub sofy – mówi Arletta Kolasińska, właścicielka biura nieruchomości przy ul. Piotrkowskiej. – No, chyba że akurat nowy nabywca ma alergię na czerwone płytki w łazience.
Zaletą tego typu czterech kątów jest na ogół położenie i szereg udogodnień, w jakie są wyposażone.
– Takie nowe mieszkania, ale już oferowane na rynku wtórnym, znajdują się na ogrodzonych osiedlach – mówi Arletta Kolasińska. – Dodatkowo do każdego takiego lokum jest przypisany samodzielny garaż albo co najmniej miejsce na parkingu. Zdarza się, że w obiekcie do dyspozycji mieszkańców jest basen, sauna albo sala fitness, a na zewnątrz – plac zabaw dla dzieci i zadbane tereny zielone z ławeczkami do odpoczynku.
Tanie w utrzymaniu
Cechą charakterystyczną takich nowych lokali są poza tym niskie, w zestawieniu ze starszym budownictwem, czynsze. I tak za dwupokojowe M (49 mkw.) w apartamentowcu w centrum miasta, z basenem i miejscem w podziemnym garażu, trzeba zapłacić 400 zł czynszu miesięcznie, a za dwa pokoje (46 mkw.) w nowym budynku na Górnej, z całodobową ochroną i utrzymaniem garażu – 300 zł miesięcznie. Dla porównania, za podobne dwa pokoje (45 mkw.) na zbudowanym w latach 70. tzw. łódzkim Manhattanie, a więc bez przypisanego miejsca parkingowego i ochrony, trzeba zapłacić 600 zł co miesiąc.
Ceny za mkw. lokum „po rozwodzie” zaczynają się zazwyczaj od 5,5 tys. mkw. Jeśli jednak są wykończone w sposób luksusowy i znajdują się na osiedlu cieszącym się dużą popularnością, są wystawiane niejednokrotnie za niemal dwukrotność tej stawki.
– Rozbieżne oczekiwania cenowe kupujących i sprzedających to najczęstszy podwód, z którego nie dochodzi do transakcji – mówi Krzysztof Chojnacki. – Rozstająca się para chce odzyskać pieniądze zainwestowane nie tylko w zakup, ale i wykończenie mieszkania. Ci, którzy kupują, nie chcą z kolei płacić za coś, co może i nie jest zniszczone, ale nie jest w ich guście. Zdarza się więc, że na takie M miesiącami nie można znaleźć nabywcy.
W takich sytuacjach, zamiast do sprzedaży, lokum trafia najpierw na wynajem.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?