Od czterech dni jest nieprzytomny, oddycha za niego respirator - to skutek próby samobójczej, którą podjął mężczyzna w średnim wieku. Karetka przywiozła go do kliniki ostrych zatruć przy ul. św. Teresy.
Jak mówią lekarze bardzo rzadko zdarza się aby pacjent, który próbował rozstać się z życiem połykając leki aż tak długo był nieprzytomny. Większość pacjentów po próbach samobójczych, którzy trafiają do placówki przy ul. św. Teresy, wybudza się w pierwszej dobie. Dlatego u pacjenta zastosowano nawet oczyszczanie krwi.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Mężczyzna zażył leki na depresje i silnie działające leki neurologiczne. Został znaleziony dość szybko
ich zażyciu i szybko zaintubowany. Gdyby tak się nie stało, to te drugie leki spowodowałyby, że mężczyzna przestałby oddychać.
Każdego dnia do kliniki ostrych zatruć trafia 2-3 pacjentów po zatruciu będącym efektem zażycia dopalaczy. Są oni bardzo agresywni. Ci, którzy zostali przywiezieni przez pogotowie nieprzytomni, bo leżeli na ulicy, tuż po odzyskaniu świadomości żadają aby lekarze wypisali ich do domu. Gdy doktor odmawia, bo jego zdaniem z powodu stanu zdrowia wymagają co najmniej kilkunastogodzinnej obserwacji, awanturują się, bluźnią, próbują bić pielęgniarki i lekarzy.