Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Metodą ,,na policjanta" wyłudzili setki tysięcy zł. Wśród oszustów łodzianin i mieszkaniec Łowicza

AIP
Członkowie gangu byli sprytni i bezwzględni. Jak wytrawni aktorzy grali policjantów i kurierów z prokuratury. Starsze osoby oszukiwali w całym kraju.

Na ławie oskarżonych zasiądzie trzyosobowy gang, który wyłudzał pieniądze metodą "na policjanta". Polegała ona na tym, że członek szajki dzwonił do osoby starszej i przedstawiał się jako syn. Słysząc zdumienie z drugiej strony, pośpiesznie wyjaśniał, że ma zmieniony głos, gdyż cierpi na anginę ropną i właśnie jechał do lekarza, gdy ze swojej winy zderzył się z innym samochodem. I natychmiast przekazywał telefon rzekomemu policjantowi, który potwierdzał wieści o wypadku i sygnalizował, że można się dogadać z poszkodowaną osobą, ale pod warunkiem, że zaraz wypłaci mu się odszkodowanie.

I tu padały stawki: zwykle od 20 do 40 tys. zł. Potem było już z górki. Przerażona matka lub ojciec obiecywali szybko zgromadzić gotówkę. Szli do banku lub pożyczali od znajomych, aby przekazać ją na ratowanie "kochanego syna".

Po odbiór gotówki udawał się członek gangu, którego czasami w rozmowach z pokrzywdzonymi szumnie nazywano... "kurierem z prokuratury". "Mamo, miałem wypadek" - usłyszała Alfreda Ł. z Gostynina, gdy odebrała telefon. Szybko dowiedziała się, że w kraksie tej została poszkodowana pewna osoba, która jednak chce polubownie załatwić sprawę i domaga się 17 tys. zł za uszkodzony samochód. Pani Alfreda zgodziła się przekazać pieniądze.

Wkrótce w jej mieszkaniu zjawił się tajemniczy mężczyzna, któremu przekazała 7 tys. zł, gdyż więcej nie miała. "To mało" - stwierdził przybysz. Jednak przyjął gotówkę i szybko wyszedł. "Potrąciłem pana z małym dzieckiem, które z urazem głowy trafiło do szpitala" - usłyszała Józefa M. z Wadowic. Była przekonana, że rozmawia z zięciem, choć jego głos wydał jej się obcy. Jednak "zięć" szybko rozwiał jej obawy, tłumacząc, że ma ropną anginę i właśnie jechał do lekarza. Następnie "zięć" przekazał telefon "policjantowi", który zapewnił, że jest szansa na polubowne załatwienie sprawy z ojcem dziecka, co będzie kosztowało 24 tys. zł. Pani Józefa nie miała w domu takiej kwoty, więc udała się do banku.

W drodze kilka razy była ponaglana przez naciągaczy, którzy wyjaśnili jej, że pieniądze odbierze "kurier z prokuratury". Józefa M. spotkała go w klatce schodowej swego domu. Przekazała mu pieniądze i zażądała pokwitowania, ale go nie dostała, gdyż "kurier" oznajmił, ze śpieszy mu się i szybko zniknął. Takich spraw było więcej. Na ławie oskarżonych zasiądą: 41-letni Krzysztof L. z Łodzi. któremu postawiono aż 52 zarzuty, 36-letnia Sylwia Ł. z Poznania oraz 26-letni Cezary J. z Łowicza. Oskarżeni usłyszeli zarzuty wyłudzania pieniędzy i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im do 10 lat więzienia.

Akt oskarżenia w ich sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi. - W tym roku w Łodzi zanotowaliśmy już około 90 wyłudzeń metodą "na policjanta", w tym 14 udanych - mówi komisarz Adam Kolasa z zespołu prasowego KWP w Łodzi. - Sprawcy stosują tę metodę, gdyż chcą podnieść swoją wiarygodność wśród poszkodowanych, którzy często w ten sposób tracą dorobek życia. Na szczęście ludzie coraz rzadziej dają się nabrać. Warto pamiętać, że policja w takich sytuacjach nie dzwoni z informacją o polubownym załatwieniu sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany