Łodzianka wstawiła do serwisu pozwanego samochód. Mechanik stwierdził, że należy wymienić rozrząd i cztery świece, a także odkręcić zapieczoną czwartą. I taki zakres prac zaakceptowała właścicielka auta.
Naprawa miała kosztować 1 300 zł i taką kwotę kobieta mu zapłaciła. Mechanik dokonał wpisu w książce serwisowej auta z którego wynikało, że przeprowadził uzgodnione z powódką prace i wartość wynagrodzenia, które otrzymał od właścicielki samochodu.
CZYTAJ DALEJ >>>
Klientka po odebraniu samochodu z serwisu zauważyła, że naprawa została wykonana w sposób wadliwy. Samochód nie przyspieszał powyżej 60 km/h, a czwarta świeca wypadała.
Zażądała aby serwis naprawił usterki, a gdy jego właściciel odmówił zażądała aby zwrócił jej pieniądze, które mu zapłaciła. Również odmówił. W takiej sytuacji poszkodowana poprosiła o interwencję Miejskiego Rzecznika Konsumentów. Ta okazała się bezskuteczna.
Właścicielka auta złożyła więc pozew do sądu cywilnego na Widzewie domagając się od właściciela serwisu 1300 zł.
JAK ZAKOŃCZYŁA SIĘ TA SPRAWA - KLIKNIJ DALEJ >>>
Z ustaleń biegłego sądowego, który przygotował na zlecenie sądu opinię wynika, że we wspomnianym aucie elementy rozrządu w postaci łańcucha i ślizgów nie zostały wymienione przez pozwanego, noszą ślady znacznego, wieloletniego zużycia, a ich marka i data produkcji świadczą o tym, że zostały one przeznaczone na pierwszy montaż.
W ocenie biegłego pozwany nie wymienił również napinacza, o czym przesądza w szczególności fakt, iż część ta jest sygnowana inną marką, a tymczasem z wpisu w książce serwisowej dokonanego przez pozwanego wynika, że zamontował część innej marki i nie dokonał także naprawy gniazda świecy zapłonowej.
Zdaniem sądu pozwany nie naprawił auta. Zasądził od niego na rzecz powódki kwotę 1.300 zł z odsetkami od dnia wniesienia pozwu do dnia zapłaty.