18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz, walcz! Dramat łódzkiego pływaka

Paweł Strzelecki
Tragiczny wypadek młodego utalentowanego pływaka wstrząsnął Łodzią i całym sportowym środowiskiem. 23-letniego mistrza Europy i Uniwersjady, Mateusza Matczaka, w nocy z niedzieli na poniedziałek o godz. 3 na chodniku przy ulicy Struga znaleźli strażnicy miejscy.

Nieprzytomny, będący pod wpływem alkoholu, został odwieziony do szpitala. Jest w śpiączce, a jego obrażenia - zwłaszcza głowy, są bardzo poważne.
W szpitalu im. Barlickiego natychmiast zebrał się zespół najlepszych fachowców, którzy po trzech badaniach tomograficznych stwierdzili u zawodnika urazy: czaszkowo-mózgowy (stłuczenie mózgowia), barku i śródręcza. Przeprowadzono operację.

Czytaj też: Mateusz Matczak wciąż w śpiączce; prokuratura bada, czy doszło do przestępstwa. Mateusz Matczak przeszedł operację [zdjęcia]

Łódzki pływak walczy o życie. Mateusz Matczak w śpiączce

Mateusz Matczak przeszedł operację. Łódzki pływak walczy o życie [nowe fakty, zdjęcia]

Jak do tego doszło?
Początkowo policja na dramatyczne pytania dziennikarzy o stan zdrowia zawodnika nie umiała nic odpowiedzieć. Pływak trafił bowiem do szpitala jako niezidentyfikowana osoba. Potem zaczęło się trwające do tej pory mozolne odtwarzanie zdarzeń i snucie spekulacji.

Jak ustalono, w nocy pływak bawił się ze znajomymi w jednym z łódzkich klubów. W pewnym momencie wyszedł z lokalu. Kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały go około godz. 3.10 w nocy, jak stał oparty o ścianę budynku. Kilkanaście minut później leżącego na chodniku przy jezdni mężczyznę znaleźli strażnicy miejscy, zaalarmowani przez przejeżdżającego obok kierowcę.

Policja przesłuchała kierowcę, strażników miejskich, znajomych pływaka i zapoznała się z miejskim monitoringiem.
- Niestety, nie wniosło to nic nowego, jeśli chodzi o ustalenie, co tak naprawdę się stało i w jakich okolicznościach mężczyzna odniósł te obrażenia - powiedziała rzeczniczka łódzkiej policji, podinsp. Joanna Kącka. - Z naszych informacji wynika, że wersja o pobiciu jest równie prawdopodobna, jak nieszczęśliwy upadek i uderzenie głową o chodnik. Gdy został znaleziony przez strażników miejskich, wymiotował. Nie wiadomo jednak, czy wynikało to z zatrucia alkoholem, czy też powody były inne. Nie miał żadnych śladów świadczących o pobiciu, nie krwawił, nie miał siniaków i otarć. Nie został też okradziony, miał przy sobie m.in. telefon komórkowy.

Po operacji lekarze dodali jeszcze jedną możliwą przyczynę wypadku:
- Na podstawie tego, co zobaczyliśmy, bardzo prawdopodobne jest, że pacjent nie został pobity, tylko potrącony przez samochód
- stwierdzili.
Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście wszczęła śledztwo w sprawie pobicia pływaka, choć bierze pod uwagę także inne hipotezy dotyczące przebiegu zdarzenia.

Medal na uniwersjadzie
Trener Krzysztof Cheliński, który ostatnio pracował z Matczakiem, do dziś przeżywa dramatyczne zdarzenie i wspomina:
- Mateusz jest wychowankiem MKS Trójka. Ostatnio był zawodnikiem AZS AWF Warszawa. We wrześniu 2011 roku wrócił do Łodzi i trenował z nami. Podjął studia w Instytucie Papiernictwa i Poligrafii Politechniki Łódzkiej. Na zimowych mistrzostwach Polski w grudniu 2011 r. zajął czwarte miejsce na 400 metrów stylem zmiennym i nie znalazł się w reprezentacji Polski na mistrzostwa Europy w Szczecinie. Postanowił wtedy, że nadrobi zaległości na uczelni. Mateusz trenował codziennie. Moim zdaniem, posiada wszystkie te cechy fizyczne i wolicjonalne pozwalające, jeśli zdrowie dopisze, pływać na najwyższym poziomie i kontynuować karierę.

Matczak to złoty medalista Uniwersjady w Belgradzie w 2009 roku. Jego czas 4:12,28 jest do tej pory rekordem Polski. O poziomie sportowym tego wyniku może świadczyć to, że minimum olimpijskie uprawniające do startu na igrzyskach w Londynie na 400 m st. zm. wynosi 4:16,46. Mateusz ma w dorobku sportowym tytuł dwukrotnego młodzieżowego mistrza świata z Rio de Janeiro z 2006 roku, w 2007 roku był dwukrotnym złotym medalistą Mistrzostw Europy juniorów. Jest wielokrotnym mistrzem Polski.

- Współpraca z Mateuszem układała się bardzo dobrze - mówi Krzysztof Cheliński. - Jestem zadowolony, że trenował z moją grupą, ponieważ cieszy się dużym autorytetem wśród młodszych zawodników. U Mateusza nie ma cienia gwiazdorstwa. Ma charakter wojownika, dlatego wierzę, że wyjdzie z tego wypadku i będziemy mogli zobaczyć go jeszcze na pływalni. Wszyscy w klubie jesteśmy bardzo przejęci tym wydarzeniem. Trzymamy kciuki za ciebie. Mateusz, walcz teraz tak, jak potrafisz najlepiej.

- Pacjent wielu rzeczy będzie się musiał nauczyć od początku. Będzie żył, funkcjonował, być może będzie w stanie się uczyć, ale wątpię, by znów mógł czynnie uprawiać sport - powiedział o przyszłości Mateusza dyrektor szpitala im. Barlickiego w Łodzi, prof. dr hab. Piotr Kuna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany