John Maynard pracował w fabryce w Orlando w USA, gdy jego nogę wciągnęła prasa do belowania. Ranny chłopak był w stanie zadzwonić na alarmowy numer 911. - Proszę pani, ja nie żartuję. Odcięło mi nogę. Ja umrę - powiedział.
Kobieta, która odebrała telefon błyskawicznie przekierowała połączenie do pogotowia, jednak dotarcie ratowników do chłopaka trwało prawie 10 minut. Na początku mieli bowiem problem ze zrozumieniem, gdzie znajduje się 20-latek.
Przez cały czas oczekiwania na karetkę dyspozytor pogotowia Jeff rozmawiał z rannym chłopakiem, starając się podtrzymać go na duchu.
- Proszę pana, chyba zaraz zemdleję - mówił John. - Zostanę z tobą na linii, jedziemy do ciebie najszybciej, jak się da - odpowiadał operator. Instruował go także, jak ma powstrzymać krwawienie.
Tuż przed tym, jak do fabryki dotarła pomoc, Johna odnalazł jego kolega z pracy. Ranny chłopak był na wpół przytomny, ale nie zapomniał podziękować Jeffowi. - Kocham cię, koleś. Napiszę ci list i wyślę kwiaty. I może zadzwoń najpierw do mojego ojca, matka prawdopodobnie by zemdlała, gdyby do usłyszała - dodał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- 66 lat i odstawia takie rzeczy! Ostrowskiej pozazdrości niejedna nastolatka [ZDJĘCIA]
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć