Mariusz Rybicki też odejdzie z Widzewa

Los jednak okazał się złośliwy dla drużyny trenera Wojciecha Stawowego, bowiem Widzew nadal nie wie, w której klasie rozgrywkowej przyjdzie mu rywalizować. Ba, trudno też w tej chwili przesądzać, czy w ogóle klub w tym układzie własnościowym zdoła przetrwać. Radosna polityka finansowo-organizacyjna prowadzona przez Sylwestra Cacka, dotychczasowego właściciela klubu z al. Piłsudskiego, sprawiła, że futbolowa spółka jest na krawędzi bankructwa, a jej przetrwanie nie jest wcale pewne. Wprawdzie na horyzoncie pojawił się człowiek, który deklaruje chęć ratowania futbolowego przedsięwzięcia, ale nie ujawnił jeszcze, czy ma odpowiednio dużo gotówki.

Chęć stworzenia drużyny złożonej nawet z najzdolniejszej młodzieży z warszawskiej szkoły Barcelony nie gwarantuje sportowego sukcesu. Należy pamiętać, że klub jest w upadłości likwidacyjnej i ciągną się za nim wielomilionowe zobowiązania.

Trudno też mówić o transferach doświadczanych zawodników, skoro nikt nie jest w stanie zagwarantować im, w której lidze będą grać. Nie wolno też zapominać, że łódzki klub stracił wiarygodność finansową, więc zdecydowanie się na przyjęcie warunków łódzkich działaczy może się wiązać z wielkim ryzykiem. to po prostu może być hazard.

Na razie nie słychać o nowatorskich pomysłach na likwidowanie ogromnych długów. Jedynym sposobem jest oddawanie piłkarzom ich kart zawodniczych, w zamian za rezygnację z należnych pieniędzy. Kolejnym widzewiakiem, który odejdzie z klubu, będzie Mariusz Rybicki. Zawodnik już złożył w PZPN dokumenty, które mają mu zapewnić rozwiązanie kontraktu z winy klubu (brak wypłat wynikających z kontraktu).

Wiceprezydent Tomasz Trela potwierdził, iż dotacje dla Widzewa będą wypłacone. Jednak dodał, że miasto nie zaangażuje się finansowo w pomoc dla klubu.