Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Kikut: Nieważne jak się zaczyna, ale jak się kończy

(bap)
Marcin Kikut do drużyny Widzewa dołączył zimą. Do tej pory wystąpiłw ośmiu spotkaniach.
Marcin Kikut do drużyny Widzewa dołączył zimą. Do tej pory wystąpiłw ośmiu spotkaniach. Paweł Łacheta
Po wygranej nad Cracovią (2:0) w drużynie Widzewa wrócił optymizm i nadzieje na pozostanie w ekstraklasie. – Mam nadzieję, że po ostatniej kolejce będziemy mogli powiedzieć, że nieważne jak się zaczyna, ale jak się kończy – wierzy obrońca łodzian, Marcin Kikut.

Po zwycięstwie nad Cracovią wreszcie złapaliście w tabeli kontakt z rywalami. Poczuliście, że jeszcze nie wszystko jest stracone?
Marcin Kikut (obrońca Widzewa): – Wiedzieliśmy to od dawna, ale teraz widać, że utrzymanie się w ekstraklasie jest naprawdę realne. Wszystko jest w naszych nogach i głowach. Byliśmy naprawdę na dnie, ale na finiszu ligi wszystko jest możliwe. Mam nadzieję, że po ostatniej kolejce będziemy mogli powiedzieć, że nieważne jak się zaczyna, ale jak się kończy.

Co jeszcze oznacza dla was to zwycięstwo?
– Wygrywając na własnym stadionie wykonaliśmy plan minimum, ale to dopiero początek drogi do pozostania w lidze. Jesteśmy przy życiu, złapaliśmy trochę tlenu, ale wiemy, że to jeszcze nie koniec.

Notę za to spotkanie obniża brak skuteczności. Można było wcześniej oszczędzić nerwów sobie i kibicom?
– Na pewno, bo okazji mieliśmy naprawdę dużo. Dlatego mimo zwycięstwa czujemy pewien niedosyt. Wiemy, że nie wszystko wychodzi nam perfekcyjnie, ale z drugiej strony trzeba się cieszyć z tego, że nasze pudła nie miały konsekwencji takich, jak choćby w Kielcach. To dla nas kolejna nauczka, by na ostatnie mecze być bardzo skoncentrowanym zarówno w obronie jak i ataku.

Pan też kilka razy próbował zaskoczyć rywala, ale na razie nie zdobył jeszcze pierwszego gola w barwach Widzewa.
– Próbowałem, bo obrońcy zostawiali mi trochę miejsca, ale nie były to dobre uderzenia. Były bardzo niecelne. Cieszę się jednak, że pomagałem kolegom z przodu, bo tego wymaga ode mnie trener.

Myślicie już o kolejnym spotkaniu we Wrocławiu ze Śląskiem?
– Oczywiście, bo w naszej sytuacji każdy mecz jest niezwykle isotny. Dlatego we Wrocławiu będzie ogień i będzie się paliło. Zresztą tak musi być do końca sezonu.

Co pan sądzi o poniedziałkowym rywalu?
– Patrząc na kadrę, Śląsk to bardzo dobra drużyna, ale w tym sezonie nie może złapać formy i na pewno jest do pokonania. My za to złapaliśmy wiatr w żagle i w ostatnich spotkaniach pokazujemy, że stać nas na zwycięstwa. Wierzę, że we Wrocławiu wreszcie po raz pierwszy wygramy na wyjeździe i opuścimy ostatnie miejsce w tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany