18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Gortat prywatnie! Zobacz dziewczynę koszykarza [ZDJĘCIA]

Bartłomiej Pawlak
Zarabia 49 tys. złotych dziennie. Lubi szybkie samochody i kolekcjonuje broń. Do tego jest młody, przystojny, wysportowany i zakochany. Marcin Gortat, nasz jedyny koszykarz w NBA, jak co roku odwiedził rodzinną Łódź i zdradził nam, jak wygląda jego męski świat.

ZOBACZ FILM: Spacer z Gortatem po Bałutach

Tysiące rozdanych autografów, setki wspólnych zdjęć, niekończące się rozmowy z dziennikarzami, spacer z łodzianami po Bałutach, treningi z młodymi koszykarzami i koszykarkami ŁKS i cykl zajęć z najmłodszymi adeptami basketu w ramach własnego campu – tak wygląda wakacyjna przerwa koszykarza Phoenix Suns.
– Inaczej nie potrafię, odpocznę po zakończeniu kariery – mówi mierzący 214 cm zawodnik, który mimo zrobienia kariery w iście amerykańskim stylu nie nosi głowy w chmurach, lecz nadal twardo stąpa po ziemi.

Ile jest na liczniku?
Nazwisko Gortat w Polsce otwiera, a raczej wyważa każde drzwi. Urodzonego w Łodzi 29-letniego zawodnika rozpoznają nie tylko fani basketu.
– Popularność w Polsce nie jest jednak męcząca – mówi przy okazji kolejnej wizyty w rodzinnym mieście, środkowy Suns. – Nie da się tego porównać do Stanów, gdzie na pewno nie mógłbym spokojnie przejść ulicą. Wynika to przede wszystkim z popularności ligi NBA, która na okrągło pokazywana jest w telewizji, a mecze na żywo ogląda po kilkanaście tysięcy kibiców. Zresztą w Phoenix nie chodzi się po ulicach, bo jest za gorąco, a odległości są ogromne. Wszędzie jeździ się samochodem.
Jakim? Dużym i z mocnym silnikiem. Za pierwszą wypłatę w Orlando (ok. 100 tys. dol.) kupił wymarzone bmw M5. W garażu wartego 2 miliony dolarów 650-metrowego domu z siłownią, basenem i domowym kinem, parkuje jeszcze landrover i mercedes S65 AMG.
Na pytanie, czy ma ciężką nogę, tylko się uśmiecha i od razu zapewnia nas, że zarobionych na parkiecie pieniędzy nie traci na mandaty. – Jeżdżę rozważnie, bo prawo w USA jest bardzo surowe, choć lubię szybko wystartować – przyznaje. Tym bardziej, że jego podrasowane maszyny mają moc 800 koni mechanicznych!
Szybkim i luksusowym autem jeździ też obecnie po Łodzi i Polsce. To srebrne, warte ok. pół miliona złotych porsche panamera 4S. Ile wyciągnął?
– Nie mogę wam powiedzieć – odpowiada i puszcza oko: – Zobaczcie ile, jest na liczniku (330 km/h
– przyp. red.).

Stracił tylko na ŁKS
Na co jeszcze wydaje pieniądze nasz najbogatszy sportowiec?
– Nie mam słabości do biżuterii i złotych łańcuchów, jak czarnoskórzy zawodnicy NBA, ale lubię dobrze się ubrać – zdradza nam. – Na garnitury potrafię wydać 20 tysięcy dolarów. Mam ich w szafie kilkadziesiąt, ale tego wymaga od nas klub. Są drogie, bo szyte na miarę.
Drugą, a raczej trzecią pasją, po koszykówce i autach, Gortata jest broń. W sejfie trzyma sig sauera 556 i shotguna, przy łóżku mniejszy kaliber, ale podobno arsenał jest dużo liczniejszy.
To wszystko jednak można uznać za… drobne wydatki, bo w ciągu trwającego od 2009 roku pięcioletniego kontraktu na konto Gortata w sumie wpłyną aż 34 miliony dolarów. Przeliczając to na złotówki dziennie wychowany na Bałutach koszykarz inkasuje 49 tysięcy złotych! Nie licząc kontraktów reklamowych. Od kilku lat środkowy Phoenix jest na szczycie najlepiej zarabiających polskich sportowców, ale kontrakt życia dopiero przed nim. Za rok będzie bowiem tzw. wolnym graczem, do tego w najlepszym dla sportowca wieku i z wyrobionym nazwiskiem. To oznacza gigantyczną podwyżkę.
– Ciężko pracowałem na to całą karierę. Ta umowa może zapewnić mi komfortową przyszłość – mówi środkowy, który w najlepszej koszykarskiej lidze na świecie występuje od sześciu lat. I nie tylko jemu…
Nie ma obaw, by łodzianin roztrwonił swoją fortunę, co wśród zawodników NBA nie jest rzadkością. Szybciej ją pomnoży. Dziś Gortat i jego znak MG13 to już duża marka, a sam koszykarz jest wzorem profesjonalisty i potrafi działać, jak wytrawny biznesmen. – Pieniądze inwestuję w różne gałęzie biznesu i przemysłu – nieruchomości, grunty, złoto, giełdę, obligacje. Robię to jednak bezpiecznie, bo nie lubię tracić tego, co ciężko zarobiłem
– mówi.
Na razie jego najgorszą inwestycją okazał się ŁKS, do którego przywiązanie deklaruje na każdym kroku. W koszykarsko-piłkarski biznes trzy lata temu włożył milion złotych, którego dziś nie ma szans odzyskać.

Ania to połowa sukcesu
Szybkie samochody, złota biżuteria, a na parkiecie twarda walka, w której mogą przetrwać tylko najsilniejsi. Z pozoru NBA to męski świat, ale jak to zwykle bywa wokół popularnych, bogatych i silnych facetów kręci się wiele pięknych kobiet.
– Tak już jest i to normalne. Pokus jest wiele, ale wszystko zależy od człowieka. Ja jestem już na innym etapie życia i swoją wybrankę znalazłem – mówi Gortat, który jeszcze kilka lat temu twierdził, że nie szuka miłości, bo zamierza skupiać się tylko na baskecie.
Jego serce zdobyła piękna fotomodelka Anna Kociuga.
– Wspiera mnie podczas sezonu NBA, dba o moją dietę i garderobę, a teraz towarzyszy mi podczas wizyty w kraju. Ania to połowa mojego sukcesu
– nie ukrywa Gortat.
Choć są rówieśnikami i oboje pochodzą z Łodzi poznali się w Nowym Jorku. – To ja pierwszy zacząłem rozmowę w momencie, kiedy dowiedziałem się, że podobam się Ani. Jako pierwszy też zacząłem esmesować i zagadywać – zdradza.
Ich miłość trwa już prawie cztery lata. Patrząc na dokonania Gortata i realizację kolejnych celów, założenie rodziny to na razie jedyna rzecz, której nie ma na koncie sukcesów.
– Pracujemy nad tym, ale daty ślubu jeszcze nie ustaliliśmy
– śmieje się nasz zawodnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany