Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Adamski: Klub to nie tylko propaganda

(bap)
Marcin Adamski przez cztery i pół sezonu występował w barwach ŁKS. Był kapitanem jedenastki z al. Unii. W 2012 roku zakończył piłkarską karierę i został telewizyjnym ekspertem.
Marcin Adamski przez cztery i pół sezonu występował w barwach ŁKS. Był kapitanem jedenastki z al. Unii. W 2012 roku zakończył piłkarską karierę i został telewizyjnym ekspertem. Archiwum
- Klub to nie tylko propaganda i działania medialne. Ostatni właściciele zajmowali się nie tymi sprawami, którymi powinni - mówi o przyczynach upadku ŁKS, były obrońca, a dziś piłkarski ekspert, Marcin Adamski.

Interesuje się pan jeszcze losem ŁKS?
Marcin Adamski (były obrońca ŁKS): - Oczywiście, że tak. Nie tylko pod względem informacyjnym, bo po 4,5 roku spędzonych w tym klubie mam do ŁKS duży sentyment.

To się musiało tak źle skończyć?
- Po działaniach właścicieli ŁKS można było oczekiwać takiego końca. Często podkreślałem, że klubem piłkarskim powinni zajmować się ludzie, którzy mają pieniądze, a nie ci, którzy za jego sprawą chcą podnieść swoją pozycję społeczną lub się polansować. Klub to nie tylko propaganda i działania medialne. Właściciele zajmowali się nie tymi sprawami, którymi powinni.

Nie czuje się pan współwinny? Kibice mieli do pana pretensje za wysokie zarobki.
- Kibice chcieliby, żeby piłkarze grali za darmo, a przecież to jest nasz zawód. W ŁKS zostawiłem sporo serca i robiłem rzeczy, których robić nie powinienem. Powiem tylko, że za ostatni rok kontraktu i tak nie dostałem pieniędzy i teraz na pewno ich już nie zobaczę. Nie wspominając o pieniądzach, których wcześniej zrzekłem się, by klub był w stanie dalej funkcjonować.

Mimo wszystko, jak pan wspomina czas spędzony w ŁKS?
- Pierwsze dwa lata były naprawdę fajne. Może nie było idealnie, ale atmosfera była bardzo dobra. W ekstraklasie zajęliśmy jedenaste i siódme miejsce. Wszystkie kłopoty zaczęły się od odebrania licencji. Dwa ostatnie lata to była już męczarnia, ze względu na kontuzje oraz podejście właścicieli do mojej osoby. W Łodzi wciąż mam jednak przyjaciół.

Odbudowa piłki od IV ligi to w tej chwili jedyna opcja?
- Trudno mi powiedzieć. Przede wszystkim uważam, że w każdym klubie najważniejsze jest szkolenie młodzieży. Dlatego przede wszystkim trzeba pomyśleć o bazie, aby utalentowani zawodnicy, których w ŁKS nie brakuje mieli się gdzie rozwijać.

Ale żeby to miało sens trzeba też mieć drużynę seniorów.
- Ale muszą być stworzone do tego odpowiednie warunki. Dobre chęci to nie wszystko. Gra na kredyt nie ma sensu, bo już dziś wiemy, jak to się skończy. Jeśli jest jednak odpowiedni inwestor, który zabezpieczy budżet, to można działać, ale pod warunkiem, że znajdą się też odpowiedni ludzie. Jeśli kogoś takiego nie ma, to lepiej skupić się na szkoleniu.

Nową drużynę można oprzeć jedynie na juniorach?
- Jeśli myślimy o awansie, to nie. Zdolni juniorzy mogą być uzupełnieniem składu. Przeskok z piłki młodzieżowej do seniorskiej jest bardzo trudny.

Jakie ma pan zdanie w sprawie budowy nowego stadionu w Łodzi. Według ostatnich deklaracji władz Łodzi, nie jest już brana pod uwagę lokalizacja przy al. Unii.
- Według mnie powinny powstać dwa małe stadiony dla ŁKS i Widzewa. Jeśli ma powstać jeden obiekt, to na neutralnym gruncie, ale miasto powinno sfinansować też budowę odpowiedniej bazy sportowej przy al. Unii i Piłsudskiego. Bez tego trudno będzie liczyć na sukcesy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany