Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama Janowicza ma poważne obawy

hof
Jerzy Janowicz z mamą Anną
Jerzy Janowicz z mamą Anną Paweł Łacheta
- Jak mama odbiera eksplozję talentu syna? Anna Janowicz: - Jestem ogromnie dumna z Jerzyka, pewnie jak każda matka z sukcesu swojej pociechy, ale nie ukrywam, że mam też obawy i trochę się martwię.

Jerzy Janowicz z mamą Anną
Co panią niepokoi?
- Zbyt szybkie osiągnięcie tak wysokiego miejsca w rankingu ATP. Wolałabym, aby był to dłuższy, regularny, a nie taki skokowy proces.
Z jakiego powodu?
- Syn miałby czas, aby lepiej zrozumieć, co się wydarzyło. Pewnie nie jest mu łatwo w tej sytuacji. Proszę pamiętać, że jeszcze tydzień temu nie był znanym tenisistą. W czasie ostatnich siedmiu dni pokonał wielu klasowych zawodników i dlatego teraz nie może spokojnie wyjść na miasto, bo jest już mocno rozpoznawalny.
Osiągnął sukces sportowy, ale także finansowy. Czy 22-latek będzie mógł swobodnie dysponować pół milionem euro?
- Na razie to my zarządzamy jego pieniędzmi. Oczywiście, jeśli ma ochotę na jakiś wydatek, bez problemów może realizować marzenia.
A jeśli dziś zakomunikuje pani, że oglądał właśnie porsche za dwieście tysięcy euro?
- Ja wiem, że tak nie powie.
Skąd taka pewność?
- On nie ma ciągotek do szpanowania. Jest młody, ale dobrze już wie, że te pieniądze musi zainwestować w swoją karierę.
Pół miliona to ogromna suma...
- Początkowo też tak myśleliśmy. Kiedy jednak bliżej przeanalizowaliśmy wszystkie wydatki, to nie jest tak pięknie.
Dlaczego?
- Te pieniądze chcemy przeznaczyć wyłącznie na tenis i szacujemy, że wystarczą na dwa lata. W przyszłym roku będzie musiał wyjeżdżać na lepsze turnieje, a wówczas wzrosną koszty. Będzie trzeba powiększyć sztab trenerski. Proszę wierzyć, pół miliona to nie są wielkie pieniądze w tenisowym świecie.
Pewnie inne matki doceniają pani poświęcenie...
- Chcę powiedzieć, że wraz z mężem sami wybraliśmy taką drogę. Mieliśmy do wyboru - pilnować interesu lub dbać o sprawy syna. Wybraliśmy drugie rozwiązanie. Wiem, że ryzykowaliśmy bardzo. Nie chcę jednak, by Jerzyk odbierał to tak, że ardzo się poświęciliśmy. To jest wyłącznie kwestia poświęcenia jemu czasu, a nie poświęcenia zawodowego życia dla niego. To są zupełnie różne pojęcia. Był taki moment w naszym życiu, że zadałam synowi pytanie, czy chce postawić na naukę, czy na sport. Wybrał tenis i my temu wszystko podporządkowaliśmy. Bez pomocy i zaangażowania rodziców nie można wychować dobrego zawodnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany