Maja Bohosiewicz wykorzystała cudzą pracę. Teraz się tłumaczy, ale wyszło słabo

Z tym schylaniem to trochę jednak przesadziliśmy, bo mimo wszystko trzeba wcześniej trochę ruszyć głową, by zamieścić w sieci jakiś ciekawy wpis, celną uwagę, poruszyć problem, który zainteresuje fanów, czy po prostu pięknie zachwalać produkt tego czy owego sponsora lub reklamodawcy.

MAJA BOHOSIEWICZ REMONTUJE DOM W HISZPANII. ZOBACZCIE NA ZDJĘCIACH, JAK JEJ IDZIE - KLIKNIJ TUTAJ

Kiedy jednak pomysłów brak, może się przydarzyć błąd, by nie powiedzieć bardzo poważna wizerunkowa wpadka.
Przekonała się o tym Maja Bohosiewicz, która od lat z powodzeniem rozwija karierę aktorską i dba o swoje media społecznościowe.
Teraz chyba jednak ją troszeczkę poniosło, bo przy polecaniu na Instagramie warszawskiego śniadaniowania, posłużyła się nie swoją pracą. Zauważyła to influencerka i poskarżyła się w sieci, że Maja całkowicie skopiowała od niej post.

Blogerka Magda Staszewska, posługująca się pseudonimem The Traveling Onion (Podróżująca Cebula), napisała tak:
- Po lewej treść mojego gastroprzewodnika po Warszawie, a po prawej stories Mai Bohosiewicz. Obcięty jedynie fragment: „Zaobserwuj @thetravellingonion po więcej przydatnych treści”. I jest mi strasznie przykro, bo wystarczyło wstawić moją rolkę, albo oznaczyć autora treści, bo poświęciłam trochę czasu i pieniędzy na stworzenie tych gastroprzewodników po Polsce.

MAJA BOHOSIEWICZ O NOWYCH PIERSIACH: "NIE SŁYSZAŁAM NARZEKANIA... CYCKI TO CYCKI" ZOBACZ ZDJĘCIA - KLIKNIJ TUTAJ

Aktorka zareagowała: - Napisałam do tej dziewczyny, że bardzo mi przykro, że jej praca została u mnie pokazana bez otagowania, ale nie wiedziałam, że osoba, która mi to wysyła, nie jest autorem tekstu.

Tak sobie pomyślałem, że pewnie aktorka zainspirowała się sentencją Helen Adams Keller. Przed laty amerykańska głuchoniewidoma pisarka, pedagog i działaczka społeczna napisała: - Samotni możemy zrobić niewiele; razem możemy zrobić tak wiele...