Magdalena Piątek: Nie ma co się nad sobą rozczulać

Naszą rozmowę musimy zacząć od pytania o zdrowie. Jak się pani czuje?
Magdalena Piątek (atakująca Budowlanych): - Najgorsze chyba już minęło. Mam jeszcze zatkany nos, co na pewno słychać, ale powoli wracam do zdrowia.
A kiedy wróci pani do treningów?
- Czuję się już lepiej i chciałaby od dziś trenować. Może jeszcze nie na pełnych obrotach.
Jest więc szansa, że wystąpi pani w sobotnim meczu z Pałacem Bydgoszcz. To dobra wiadomość dla kibiców, bo bez pani mogłoby być ciężko...
- Chcę zagrać, bo nie ma co się nad sobą rozczulać. Bez każdej dziewczyny jest ciężej wygrać. Wszyscy patrzą na mnie przez pryzmat meczu z Impelem Wrocław. Bardzo chciałaby zawsze grać na tym poziomie, ale wiem, że przecież w każdym spotkaniu nie bedę zdobywać 3 punktów. Mam nadzieję, że ta choroba nie obniży mojej formy.
W Pile przegrałyście (2:3) z gospodyniami czy właśnie chorobą?
- Trudno się teraz tłumaczyć. Na pewno nie byłyśmy w pełni sił i chyba żadna z nas nie czuła się dobrze. Mówiłyśmy sobie, żeby ten mecz skończył się w trzech setach. W tych okolicznościach trzeba się cieszyć z tego punktu. Więcej z siebie nie mogłyśmy już wykrzesać.
Porażka przekreśla wasze szanse za zajęcie piątego miejsca przed fazą play-off?
- Ja uważam, że nie wszystko jest stracone. Do końca fazy zasadniczej zostało pięć spotkań, więc nie ma co już rozdzielać miejsc.
W czwartym meczu z rzędu kończy się on tie-breakiem. To już wasza specjalność?
- Same nie wiemy, dlaczego tak układają się nasze spotkania. Tak jest i ważne, że zdobywamy punkty. Te mecze pokazały, że jesteśmy dobrze przygotowane do sezonu.
Ciekawie zapowiada się sobotni pojedynek, bo Budowlani i Pałac mają po 14 punktów...
- To jest bardzo ważny mecz, bo wydaje mi się, że zwycięzca tego spotkania będzie pewny gry w fazie play-off. Lepiej nie odkładać tego na później.
Na kogo najbardziej trzeba uważać?
- W siatkówce lepiej uważać na całą drużynę. Dobrze spisuje się Zuzanna Czyżnielewska i Rachel Adams.