18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ma 92 lata i gna motocyklem

(em)
Tadeusz Jabłoński, mieszkaniec bloku przy ul. Limanowskiego, jest najstarszym łódzkim motocyklistą i kierowcą samochodowym. Choć w styczniu tego roku skończył już 92 lata jeździ na motocyklu, a także swoim fiatem punto w odwiedziny do wnuczki, która mieszka w Dortmundzie w Niemczech, oddalonym od Łodzi o ponad 900 km.

- Teraz trochę doskwiera mi reumatyzm w prawej nodze, ale zakładam ciepłą kurtkę i siadam na motocykl. Niestety, nie pokonuję już długich tras, tak jak kiedyś, ale wciąż jazda na motorze sprawia mi wielką przyjemność - opowiada pan Tadeusz.
Łodzianin jest współzałożycielem okręgu łódzkiego Polskiego Związku Motorowego, a także byłym sędzią motocyklowym. Na motorach zaczął jeździć w barwach łódzkiego "Tramwajarza" i "Ogniwa", już w drugiej połowie lat 40. ubiegłego wieku. Świadczy o tym jego legitymacja klubowa wydana 15 marca 1946 r. W tym też roku pan Tadeusz uzyskał prawo jazdy motocyklowe. Na samochód zrobił w październiku 1969 r. Obecnie mimo sędziwego wieku często pomaga w organizowaniu zawodów motocrossowych w Strykowie.

- Ciągnie mnie, żeby poszaleć na torze. Jednak to nie ten wiek, ale czasami pożyczę motocykl od któregoś z zawodników i trochę pojeżdżę. Współczesne maszyny mają ogromne przyśpieszenie - mówi.
Pan Tadeusz chętnie wraca wspomnieniami do młodzieńczych lat, gdy zdobywał mistrzostwo w rajdach terenowych i wyścigach ulicznych.

- Początkowo jeździłem na pochodzącym z demobilu motocyklu NSU o pojemności 350 ccm. Później przesiadłem się na jawę 250 i emzetki - wspomina.
Pan Tadeusz w 1950 r. właśnie na motocyklu NSU wygrał rajd dookoła Łodzi. Emblemat motocyklisty naklejony na niedużą deseczkę, który wówczas odebrał, z dumą przechowuje w regale w swoim pokoju na honorowym miejscu.
- Obecnie dużo jeżdżę samochodem. Rocznie pokonuję ponad 10 tys. kilometrów. Gdy jadę do Dortmundu w odwiedziny do wnuczki, za kierownicą spędzam 10 godzin. Auto prowadzę ostrożnie i staram się nie łamać przepisów. Na drodze najbardziej denerwują mnie kierowcy, którzy zajeżdżają mi drogę - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany