Lokator pozwał spółdzielnię mieszkaniową, bo pękały tynki i zapadała się podłoga
Mieszkaniec Polesia pozwał spółdzielnię mieszkaniową żądając od niej 3 tys. złotych za liczne wady w mieszkaniu.
Twierdził, że z powodu wad konstrukcyjnych budynku doszło u niego do zapadnięcia płyty stropowej i zagłębienia parkietu na powierzchni około 1,5 metrów kwadratowych, odspojenia ściany szybu windy w korytarzu, uszkodzenia płytek w łazience, uszkodzenia tynku w pokoju. Spółdzielnia twierdziła, że stwierdzone przez właściciela mieszkania usterki winny zostać usunięte na jego koszt, albowiem w myśl regulaminu spółdzielni naprawa lub wymiana podłóg i naprawa tynków należy do obowiązków spółdzielcy.
Lokator zgłosił sprawę do nadzoru budowlanego. Inspektor nakazał spółdzielni wykonanie ekspertyzy dotyczącej stanu technicznego lokalu wraz z jednoczesnym ustaleniem sposobu usunięcia nieprawidłowości. Uznał, ze wady mogą powodować zagrożenie życia i zdrowia mieszkańca. Spółdzielnia zleciła takie badania wyspecjalizowanej firmie.
Czytaj na kolejnym slajdzie