Łodzianki powiększyły piersi, a teraz się boją, bo implanty były żelowe

Jak podają zagraniczne, a za nimi i polskie media, miały być one wypełniane żelem nie mającym atestów medycznych, pękały, a u co trzeciej pacjentki miały powodować raka piersi!

- Dzwoniło już do mnie kilkanaście pań z pytaniem, czy nie założyłem im tych implantów - mówi prof. Andrzej Zieliński, łódzki chirurg plastyk. - Na szczęście z nich nie korzystałem.
Na pewno implanty francuskiej firmy kupowało kilka łódzkich gabinetów chirurgii plastycznej, bo były one tańsze od innych. Korzystał z nich m.in. szpital im. Barlickiego, gdzie w Klinice Chirurgii Plastycznej pacjentki mogą odpłatnie wykonać zabieg powiększania piersi.
- W ciągu dwóch-trzech lat założyliśmy kilkanaście takich implantów - przyznaje dr Bogusław Antoszewski, p.o. kierownika tej kliniki.
Medycy są jednak sceptyczni wobec doniesień o tym, że żel wylewający się z implantu powoduje nowotwory u kobiet.
- Pamiętam, że już w latach 90. pojawiły się informacje, że implanty żelowe powodują raka piersi - mówi jeden z lekarzy. - Amerykanie ogłosili moratorium na ich zakładanie. Po kilku latach badań okazało się, że nie ma związku między takimi implantami a zachorowaniami na raka sutka. Dziwnym trafem plotki o rakotwórczym działaniu żelowych implantów zbiegły się w czasie z wprowadzeniem na rynek tych wypełnianych solą fizjologiczną.

o o o

Policja francuska prowadzi śledztwo przeciwko 72-letniemu właścicielowi firmy Poly Implant Prothese. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, co trzeci spośród produkowanych przez nią implantów pękał po założeniu, a silikon wyciekał. Miało to powodować u kobiet nowotwory. Ministerstwa zdrowia kilku krajów europejskich już zalecają kobietom, aby usunęły wadliwe implanty. Firma Poly Implant Prothese została zamknięta w ubiegłym roku. Produkowała wadliwy towar przez 10 lat.