Wdowa przebywa w kuchni, bo tylko to pomieszczenie jest w stanie nieco ogrzać.
Pan Kazimierz zachorował na zapalenie płuc i zmarł 31 stycznia. W mieszkaniu miał minusowe temperatury. Wdowa winą za jego śmierć obciąża pracowników urzędu miasta.
Kazimierz Zapaśnik zmarł 31 stycznia. Dziesięć dni wcześniej z obustronnym zapaleniem płuc trafił do szpitala im. WAM. Elżbieta Zapaśnik, wdowa, ani przez chwilę nie miała wątpliwości, kto przyczynił się do śmierci jej męża.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Okna nie były wymieniane najprawdopodobniej od chwili wybudowania kamienicy.
- Równo rok temu lekarka opiekująca się mężem wystawiła nam zaświadczenie, że nie może on przebywać w zimnym mieszkaniu, a ja dostarczyłam to pismo do wydziału lokali UMŁ - opowiada. - Mąż miał wtedy 76 lat i był schorowanym człowiekiem, a w naszym mieszkaniu temperatury spadały zimą poniżej zera.
„Express Ilustrowany” pisał już o problemach mieszkaniowych państwa Zapaśników. Rodzina (jest jeszcze syn) zajmuje 80-metrowe lokum w kamienicy przy ul. Gdańskiej 72. Gdy Zapaśnikowie w 1985 r. otrzymali mieszkanie, kamienica należała do urzędu miasta. Po latach pojawił się prywatny właściciel. Czekał, aż lokatorzy się wyprowadzą, aby zacząć remont. Pisaliśmy o tym, że zimą do mieszkania Zapaśników szerokim strumieniem płynęła woda z rur na wyższej kondygnacji. Lokalu nie było jak ogrzewać, bo przewody kominowe były niedrożne. Przez nieszczelne okna (pomiędzy mur a stolarkę okienną wchodzi dłoń), uciekało ciepło, jakie dawała farelka. W pokojach temperatura spadała poniżej zera stopni. 12 października ub. roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wyłączył kamienicę z użytkowania, bo zagrażała bezpieczeństwu ludzi. Zauważył, że na skutek długotrwałego zalewania stropu odkształcił się on i grozi zawaleniem, wskazał na degradację przewodów kominowych i wentylacyjnych.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Trzynaście dni po śmierci męża Elżbieta Zapaśnik wysłała skargę do Ministra Sprawiedliwości,
Zapaśnikowie od 3 lat czekają na zamianę mieszkania. Pism do i od urzędów mają pokaźne tomy. I tyle.
- Zaproponowano nam lokum, które poprzedni właściciele opuścili, bo nie byli w stanie go ogrzać - mówi Elżbieta Zapaśnik. - Jeśli taką propozycję składa się schorowanym emerytom, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, to można ją potraktować jak kpinę. Kolejny lokal był w takim stanie jak ten, w którym obecnie mieszkam.
Czytaj na kolejnym slajdzie
W oficynie mieszka już tylko pani Elżbieta i jej syn.
W skardze do ministra Ziobry łodzianka pisze, że czuje się dyskryminowana w Łodzi. Jej zdaniem, w mieście na zamieszkanie w odnowionych lokalach mają szansę wyłącznie lokatorzy rewitalizowanych kamienic. Starzy ludzie, tak jak jej mąż, nie mają na co liczyć.
Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało Elżbietę Zapaśnik, że jej skarga już została zarejestrowana i będzie rozpatrzona.