Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianin projektuje pojazdy elektryczne dla amerykańskich miliarderów. Jacek Chrzanowski to jeden z najlepszych w swoim fachu. WYWIAD

Wiktor Przygocki
Wiktor Przygocki
Jacek Chrzanowski to 34-letni łodzianin, który wraz z kolegami z uczelni otworzył studio zajmujące się projektowaniem. Ich popisowe koncepty dotyczą samochodów. Niewielu mieszkańców Łodzi jest świadomych tego, jak dużego formatu prace wychodzą spod ręki wychowanego na Bałutach łodzianina oraz jego zagranicznych współpracowników - i to tuż za rogiem. Ich studio, które nazwali One One Lab Design Studio, mieści się w łódzkim Bionanoparku na ul. Dubois. Działają razem 7 lat.

Współpracowali m.in. z ekscentrycznym amerykańskim miliarderem – Trevorem Miltonem - dla którego zaprojektowali wodorową ciężarówkę o nazwie Nikola Tre oraz z azjatycką firmą, która na bazie projektu stworzonego przez studio Chrzanowskiego, produkować będzie w pełni elektrycznego vana o nazwie Hiperon Carrier. Zaprojektowali też koncepcyjny supersamochód o nazwie Syrma - jeszcze na studiach - pod okiem Luci Borgogno, głównego projektanta legendarnej Pininfariny.

Te przykłady to tylko część dorobku 34-letniego łodzianina i jego przyjaciół - a w planach mają dużo więcej. Obecnie pracują nad czterema projektami: samochodami, motocyklami i łodzią. O początkach kariery, przyszłości motoryzacji jaką znamy oraz wpływie Łodzi - a szczególnie ulicy Limanowskiego - na jego życie, Chrzanowski opowiada w rozmowie z Expressem Ilustrowanym.

WP: Jak to się u ciebie wszystko zaczęło?

JC: Zawsze lubiłem projektować przedmioty i nie wyobrażałem sobie, że mogę w życiu robić coś innego. Na różnych etapach zajmowałem się czymś innym - grafiką komputerową, przez chwilę modą, prócz tego malarstwem i rzeźbami. Z każdej z tych rzeczy wyciągnąłem coś co jest mi dziś bardzo pomocne. Samochody zainteresowały mnie po czasie. Głównie dlatego, że to “Święty Graal” projektowania. Nigdy natomiast nie było tak, że jak byłem dzieckiem to rysowałem auta. To taka legenda każdego projektanta w tej branży...

Jak powstało wasze studio?

Po skończeniu ASP w Łodzi, postanowiłem uczyć się dalej. Na kilka lat wyjechałem studiować do Włoch. Wybrałem Europejski Instytut Designu w Turynie – na kierunku projektowania samochodów. Tam poznałem kolegów z całego świata, m.in. z Meksyku, Chin, Włoch, Iranu czy Indii, z którymi dzisiaj prowadzę studio projektowe One One Lab. Założyliśmy je po tym, jak każdy z nas zobaczył od środka z jakimi problemami borykają się wielkie studia projektowe.

Dlaczego akurat siedziba w Łodzi?

Pierwszym pomysłem było otworzenie studia w Turynie. Później okazało się, że dużo rozsądniej będzie to zrobić w Polsce - chociażby ze względów ekonomicznych. Dla klienta np. z Azji to bez znaczenia, gdzie nasze studio się znajduje. Dla nich najważniejszą informacją jest to, że design powstał w Europie. W Łodzi działamy w czwórkę, a ogólnie jest nas jedenastu. Stąd też nazwa “one one lab” - od “jedenastki”. Chłopaki są rozsiani po całym świecie i są takimi naszymi “satelitarnymi” studiami. Działają w takich krajach jak: Chiny, Włochy, Izrael, Rosja, USA i Indie, a baza główna jest tutaj - w Bionanoparku.

Jak się projektuje pojazdy elektryczne?

Zajmujemy się stylistyką, a nie inżynierią. Sam początek realizowania danego projektu jest bardzo interesujący, bo to jest dużo kreatywnej pracy. Później to już jest bardzo rzemieślnicza robota, żeby to wszystko oddać w formie jak najbardziej przypominającej, to co na początku zakładaliśmy. Projektujemy, zgodnie z wytycznymi zleceniodawcy: nadwozie, wnętrze pojazdu, detale, np. to jak mają przebiegać szwy – jest tego bardzo dużo. Natomiast, jeżeli mówimy o budowie samego pojazdu elektrycznego, to jest on wiele prostszy niż dzisiejsze pojazdy. Tam nie ma uszczelek pod głowicą i wymiany oleju co rok. Silnik takiego pojazdu jest właściwie bezobsługowy. Jest też o wiele mniejszy, tańszy i prostszy w konstrukcji niż spalinowy.

Kiedy takie samochody zdominują drogi?

Nieprędko. Główne problemy elektryków są dwa: tragiczna bateria oraz fatalna infrastruktura w miastach. Obie te rzeczy wynikają z lat zaniedbań i zniechęcają potencjalnych nabywców. Osobiście nie jeżdżę samochodem elektrycznym, bo nie mieszkam w domu, w którym mógłbym ten samochód parkować i tanio ładować, wykorzystując np. panele fotowoltaiczne. Nie widzę szans, żeby ktokolwiek mieszkający w bloku mógł sobie obecnie pozwolić na komfortowe korzystanie z elektryka. Nawet, jeżeli wstawimy jakieś ładowarki pod blokiem, to i tak będzie to duże obciążenie dla budżetu domowego – nie wiem, czy to wyjdzie taniej, bo prąd bardzo drożeje. Pomysły Unii Europejskiej, że do 2030 roku nie ma być żadnego diesla są... odważne.

W Polsce jest dużo projektantów?

Mamy sporo utalentowanych polskich projektantów, którzy pracują dla wielkich koncernów. Chcielibyśmy, żeby któregoś dnia podjęli współpracę z nami. Osobiście mam też ambicję, żeby stworzyć kierunek na uczelni - projektowanie samochodów. To jest tak małe środowisko, że my wszyscy się znamy. Kolegujemy się z większością projektantów w Ferrari czy Lamborghini etc. Jesteśmy w stanie tu sprowadzić każdą postać, aby kształcić nowe pokolenie projektantów. Jeżeli byśmy stworzyli taki kierunek na powiedzmy 60 osób rocznie - to gwarantuję, że mielibyśmy studentów z całego świata. Może nawet przy współpracy łódzkiej ASP, która ma ogromne możliwości i zaplecze wystawiennicze. Moglibyśmy wziąć przykład z zachodu. Tam to jest zrealizowane tak, że nas w Turynie fachu nie uczył żaden profesor, tylko gość, który przyjeżdżał bezpośrednio z wielkiego studia projektowego, w którym pracował.

Twoja ścieżka edukacji jest chyba mocno powiązana z Łodzią?

Tak. Jeszcze przed ASP skończyłem Liceum Plastyczne na ul. Gandhiego. Jestem z Limanowskiego i tam się wychowałem. Skończyłem też szkołę - wtedy jeszcze im. Bolesława Prusa - później to było Gimnazjum nr 6. Mieszkałem w kamienicy niedaleko ul. Białej.

Dzieciństwo w tej części “Limanki” w latach 90. - pewnie bywało ciekawie?

Dużo złych rzeczy tam widziałem, ale dużo też dobrych wyciągnąłem. Ale no - raczej zbyt wielu artystów tam nie było.

Podejrzewam. Chociaż pewnie zdarzali się artyści, którzy tworzyli na murach.

Ale ja też tak zaczynałem! (śmiech). Cały czas mam kontakt z różnymi kolegami z “Limanki”. Z ogromną dumą mówię wszystkim, że stamtąd jestem.

Jakieś ciekawe wspomnienia?

Cała masa. Jak studiowałem to malowałem dużo obrazów, a jako że mieszkałem na parterze i miałem otwarte okno latem, to ludzie przychodzili na podwórko, rozstawiali stołki i pili wódkę - oglądając jak mi idzie. Na parapecie był bufet (śmiech). Poza tym niektórzy mieszkańcy “Limanki” do dziś noszą tatuaże mojego autorstwa – studio tatuażu to był mój pierwszy biznes.

No to śmiało można powiedzieć, że jesteś prawdziwym “chłopakiem z “Limanki”...

Jak najbardziej i też ogólnie “chłopakiem z Bałut”. Niewiele osób wie, że jestem jednym ze współzałożycieli klubu rugby BBRC (Brygada Bałuty Rugby Club - przyp. red.). Do dzisiaj zresztą mieszkam na Bałutach - to takie moje miejsce na Ziemi. Ucieszyłem się, gdy chłopaki z naszego studia uznali, że im się też tutaj podoba. Pewnie jednym z powodów było to, że Turyn to również miasto ze starymi kamienicami. Kiedy tam studiowaliśmy to nie czułem nawet, żebym jakoś mocno zmienił środowisko - niektóre uliczki mają u nas taki właśnie włoski klimat. Poza tym Łódź pięknieje w oczach.

Twój lokalny patriotyzm rzeczywiście jest w tobie silny...

Zdecydowanie. Jak byliśmy w Stanach Zjednoczonych u Trevora Miltona w ramach projektu ciężarówki Nikola Tre, to nasz wyjazd zakończył się trzydniowym pobytem w Las Vegas... W dzień powrotu do Polski, rano jedliśmy z Aldo śniadanie w Café Bellagio, a wieczorem – po osiemnastu godzinach lotu - piliśmy razem wódkę na Bałutach. Łódź nigdy ze mnie nie wyjdzie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany