Łodzianie zagrodzeni prętami. Niecodzienne rozwiązania administracji

- Kilka dni temu usłyszałam hałas na tarasie - opowiada pani Ewa, lokatorka z I piętra. - Okazało się, że po drabinie weszło tam dwóch robotników. Na montaż prętów się nie zgodziłam, bo dla mnie to absurdalne rozwiązanie. Jeśli taras rzeczywiście przecieka, to trzeba go wyremontować, a nie grodzić.
W administracji pani Ewa dowiedziała się, że pieniędzy na naprawę nie ma i nie będzie.

- Zaproponowaliśmy z mężem, że sami zapłacimy za remont, jeśli administracja da fachowców - opowiada lokatorka. - Na to również się nie zgodzono.
Jan Wójcik, zastępca dyrektora administracji Bałuty Nowe, twierdzi, że decyzja o montażu prętów jest nieodwołalna.

- Budynek przy ul. Okulickiego 26 jest zabytkowy, ale jego przybudówka już nie - wyjaśnia. - W przyszłości ma zostać wyburzona. Nie widzimy więc sensu, by inwestować w coś, co ma zostać zrównane z ziemią. Przed rozbiórką musimy jednak znaleźć nowe lokum dla lokatorów przybudówki. Nie wiemy, jak długo to potrwa. Tymczasem korzystanie z tarasu na pewno nie poprawi jego stanu. Wręcz przeciwnie, może spowodować, że nieszczelności będą większe.
Pręty mają zostać zamontowane jeszcze w tym roku.

- Jeśli sąsiedzi z dołu nie wyprowadzą się przed zimą, to będą mieli nie lada problem, bo dotychczas to my zrzucaliśmy śnieg z tarasu - dodaje pani Ewa. - Ciekawe, kto będzie to robił po zamontowaniu prętów.