Łodzianie robili wielkie porządki na grobach przed 1 listopada

– Gdyby nie ta piękna pogoda, pewnie bym się tu dziś nie wybrała – mówiła pani Jola, którą spotkaliśmy na cmentarzu na Dołach. – Przyszłam na grób pana, którym kiedyś się opiekowałam. To jednak oczywiście nie koniec porządków, bo na razie tylko omiotłam pomnik z liści. Przed Wszystkimi Świętymi z pewnością jeszcze się tu pojawię.
Podobny zamiar ma pani Franciszka, która zdążyła już zrobić pierwsze porządki na grobie męża, po czym wzięła się również za sprzątanie nagrobka należącego do członków dalszej rodziny.
– Niemal wszystkie nasze rodzinne groby są usytuowane pod drzewami, więc na spadające z nich liście nie ma rady – mówiła w trakcie ich zmiatania z płyty nagrobnej pani Franciszka. – Przed 1 listopada trzeba będzie je usunąć jeszcze przynajmniej kilka razy.
Poruszenie związane ze zbliżającym się świętem widać także na stoiskach z kwiatami i zniczami.
– Wiele osób zostawia te sprawy na ostatnią chwilę – mówią handlujący. – Poza tradycyjnymi i nieśmiertelnymi chryzantemami (których ceny zaczynają się od 4 zł za sztukę) klienci wybierają bukiety z suszu, czyli jesiennych liści, jarzębiny, ostrokrzewu i trzcinowych pałek. Takie wiązanki nie tylko stoją na nagrobku równie długo, jak sztuczne rośliny, ale przede wszystkim wyglądają od nich znacznie lepiej. Nie trzeba też zmieniać im wody.
Z kolei najmniejsze znicze kosztują 2 zł, ale można znaleźć i takie za 70 zł. Łodzianie wolą tradycyjne światełka, o znicze elektryczne pytają rzadko. Często jest to uzależnione od pogody - gdy jest sucho i słonecznie, zdecydowanie wybierając zwykłe znicze.