Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź w latach 60. Jak żyli łodzianie w siermiężnych czasach Władysława Gomułki? [ZDJĘCIA]

Anna Gronczewska
Łódzka Hala Sportowa, nazywana Pałacem SportowymLata 60. minionego wieku to czas siermiężnego PRL-u, wydarzeń Marca ’68 i emigracji obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Ale toczyło się też normalne życie. Jak wyglądał ten czas w Łodzi?CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYCH SLAJDACH
Łódzka Hala Sportowa, nazywana Pałacem SportowymLata 60. minionego wieku to czas siermiężnego PRL-u, wydarzeń Marca ’68 i emigracji obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Ale toczyło się też normalne życie. Jak wyglądał ten czas w Łodzi?CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYCH SLAJDACH
Lata 60. minionego wieku to czas siermiężnego PRL-u, wydarzeń Marca ’68 i emigracji obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, o której oficjalna prasa nie wspominała. Ale toczyło się też normalne życie. Jak wyglądał ten czas w Łodzi?

PRZEJDŹ DO GALERII, BY ZOBACZYĆ WIĘCEJ ARCHIWALNYCH ZDJĘĆ ŁODZI!

Na początku lat 60. Łodzianie mieli otrzymać 1270 nowych mieszkań. Nowe bloki oddawano do użytku m.in. na Dąbrowie, Żubardziu i Kozinach. Powstawały też przy ul. Włady Bytomskiej, Narutowicza i przy Nowotki (dziś Pomorska). Z dumą informowano też, że w latach 1961-1964 wybudowano i przebudowano w Łodzi 64,5 km ulic, w tym wiele arterii wylotowych i śródmiejskich. Na przykład w 1963 roku rozpoczęto budowę wiaduktu kolejowego nad ul. Limanowskiego. Ustalono też, że w roku 1965 taki wiadukt powstanie przy ul. Rzgowskiej.

- Nowe tory ułożono na al. Politechniki, na przebiciu ulic Zielonej, Kilińskiego - pisał „Dziennik Łódzki”. - Drugie tory na al. Unii i ul. Rudzkiej oraz przebudowano pętle między innymi na ul. Przybyszewskiego i Dąbrowskiego. Oddano do użytku nowoczesną zajezdnię autobusową przy ul. Kraszewskiego, a istniejącą zajezdnię przy ul. Dąbrowskiego powiększono przez wybudowanie nowych torów postojowych. W latach 1961-1964 miasto dostało 169 nowych tramwajów i 97 autobusów. Mimo, że jest to ilość większa niż przewidywano dalej odczuwa się braki w taborze tramwajowym i autobusowym.

W latach 60. podkreślano jak ważną rolę w utrzymaniu porządku publicznego odgrywały kolegia karno-administracyjne. Przed jednym z takich kolegiów stanął w 1964 roku 25-letni Ryszard Pawlak zamieszkały przy ul. Podgórze. Nigdzie nie pracował, a po pijanemu rozrabiał i używał wulgarnych słów, był też stałym bywalcem kawiarni. Potem usiłował połknąć żyletkę, by tylko nie stanąć przed kolegium. Ale to mu się nie udało. Został skazany przez kolegium na trzy miesiące aresztu. Trwała też walka z melinami pijackimi. W 1963 roku zlikwidowano ich 97. Chwalono się, że zamknięto też dwie bimbrownie. Jedna była na Bałutach, druga na Górnej. Zauważano, że ludzie prowadzący bimbrownie to recydywiści. Po wyjściu z więzienia wracają do swojego procederu. Łódzka milicja prowadziła też dochodzenie przeciw 7 kelnerom, którzy podawali wódkę w dniach zakazu jej sprzedaży. Takie procedery miały miejsce m.in. w „Barze Przemysłowym”, „Pod Szewczykiem” i w „Podhalańskiej”.

W 1961 roku zastanawiano się jakie będą dalsze losy kina „Dworcowego”, które było budynku stacji Łódź Kaliska. Spór o nie trwał kilka miesięcy. Centralne władze kolejnictwa wymówiły lokal Miejskiemu Zarządowi Kin. Decyzja w sprawie dalszych losów kina znalazła się zawieszeniu, przez co nie można było dokonać remontu budynku, który był w opłakanym stanie. A rocznie do kina „Dworcowego” przychodziło 150 tys. ludzi. Frekwencja na seansach filmowych wynosiła blisko 50 proc. Wyświetlano w nim głównie filmy krótkometrażowe.

W 1962 roku „Dziennik Łódzki” przeprowadził wywiad z Ireną Dziedzic, która szybko zdobywała popularność jako prowadząca „Tele echo”. Dziennikarka zapewniała, że bardzo lubi Łódź.

- Mam niezwykle uroczych i sympatycznych kolegów w łódzkiej telewizji - mówiła Irena Dziedzic. - Spotkałam się też kilka razy z czarujących przyjęciem łódzkiej publiczności. Nie mogę nie lubić Łodzi?

Z kolei Szkoła Podstawowa nr 120 przy ul. Centralnej otrzymała nowego patrona. Został nim Stefan Grabowski, popularny na łódzkim Marysinie działacz KPP i PPR, bojownik o oświecenie klasy robotniczej. Na uroczystość przyjechał Mieczysław Moczar.

Łodzianie brali udział w czynach społecznych. W 1965 roku ich wartość wyceniono na 44 mln zł. W czynach społecznych budowano nowe ulice, zieleńce, pasaże, chodniki, świetlice i place zabaw. Przodowała w nich dzielnica Widzew. Natomiast „Orbis” i „Sport Turist” zakupiły 3,6 tys. miejsc na zagraniczne wycieczki grupowe. I rozpoczęły obsługę turystów indywidualnych pragnących spędzić wakacje w Bułgarii lub na Węgrzech.

- Wystarczy zgłosić chęć takiego wyjazdu w jednym z tych dwóch podróży - instruowano. - A one za drobną opłatą załatwią wkładkę paszportową, zarezerwują miejsca w kwaterach prywatnych albo na campingu. Zagwarantują nabycie biletu kolejowego lub miejsca w samolocie. Łóżko w Bułgarii w luksusowym pokoju kosztuje 54 zł od osoby na jedną dobę, a na campingu około 10 zł w zależności od kategorii. Wybierając się na Węgry można nabyć bony żywnościowe. Zacznie też kursować autobus do Budapesztu w cenie 350 zł w jedną stronę.

Narzekano ma szatniarzy

W roku 1966 „Dziennik Łódzki” informował, że przy Placu Niepodległości otwarto bar szybkiej obsługi „Rarytas”. Miał 150 miejsc, a znajdująca się na piętrze kawiarnia - 100.

- Do nowości należy zaliczyć system obsługi konsumentów- pisał „Dziennik Łódzki”. - Wchodzący w tzw. ciąg barowy wybierają odpowiadające im potrawy, potem w kasach rejestrujących otrzymują bon z wypisaną należnością, a jak nic nie wybiorą, bon zerowy. Potem siadają przy stolikach, zjadają, a następnie wychodzą płacąc w kasie umieszczonej przy drzwiach. Zgubienie bonu kosztuje 50 zł.

W 1967 roku w Łodzi otwarto największy w mieście gabinet kosmetyczny spółdzielni „Uroda i Zdrowie”. Mieścił się przy ul. Piotrkowskiej 40. - Otwarto przy nim gabinet lekarski, w którym przyjmować będzie dr J. Wielka-Chrzanowicz - pisał „Dziennik Łódzki”. - Na miejscu będą wykonywane zabiegi churgiczno-kosmetyczne, m. in. zmniejszanie uszu. Powstaną też kolejne gabinety kosmetyczne „Urody i Zdrowia”. Na przykład na osiedlu im. Włady Bytomskiej w miejscu dawnej pralni przy ul. Boya-Żeleńskiego. Ale prawdziwą bombą w dziedzinie kosmetyki stanie się „kombinat piękności”, który powstanie przy ul. Głównej. W ogromnym pawilonie o powierzchni 250 mkw. znajdzie się miejsce na gimnastykę odchudzającą, różnego rodzaju natryski, naświetlania i przeróżne zabiegi kosmetyczne. Powstanie też gabinet kosmetyczny dla panów.

W latach sześćdziesiątych problemem, pewnie nie tylko w Łodzi, byli szatniarze. Po mieście krążyły informacje, że zarabiają nawet po 10 tys. miesięcznie, a taką posadę dostawało się tylko dzięki protekcji. Jednocześnie często narzekano na ich pracę. „Dziennik Łódzki” podawał nawet, że nie zdali egzaminu szatniarze zatrudniani przez spółdzielnię „Światowid”.

- Praca szatniarza tylko na pozór wydaje się łatwa - wyjaśniał „Dziennik Łódzki”. - W restauracjach do obowiązków szatniarza należy dbanie o porządek, gdy ktoś się awanturuje. A więc musi pełnić rolę wykidajły. Jasne, że inwalidzi nie mogą wykonywać takiej pracy. Co innego w kawiarniach, gdzie nie zachodzi potrzeba częstych interwencji jak w lokalach, w których sprzedaje się wódkę. W restauracjach zawiera się umowy z prywatnymi dzierżawcami, którzy będą sprawować nie tylko funkcję szatniarzy, ale też prawdziwych gospodarzy lokalu. Zawarto już 28 umów. Oczywiście bierze się pod uwagę kondycję fizyczną szatniarza.

W roku 1967 planowano w Łodzi budowę nowego hotelu. Miał stanąć między ul. Nawrot, Kilińskiego, Główną i Sienkiewicza i mieć 11 pięter. Planowano, że zamieszka w nim 400 gości. Zapowiadano, że budowa rozpocznie się w 1969 r., a zakończy w 1972 r. W tej okolicy powstał hotel „Centrum”, który oddano do użytku w 1976 r. Dziś jednak nie ma po nim śladu.

Planowano też uznać ul. Piotrkowską za rezerwat urbanistyczny. Chciano wprowadzić taką ochronę w związku z tym, że zamierzano przebudować okoliczne ulice: Główną i Narutowicza. Zaznaczano, że wszelki zmian należy dokonywać ostrożnie, by zachować charakter ul. Piotrkowskiej.

W 1968 roku „Dziennik Łódzki” donosił o budowie w mieście wielkiego kombinatu szkolnego. Powstawał na dawnym wysypisku śmieci przy ul. Siemiradzkiego. W budynku tym miała się mieścić zasadnicza szkoła budowlana.

- To prawdziwy kombinat szkolny - cieszyli się dziennikarze „Dziennika Łódzkiego”. - Budynek szkolny z 18 pomieszczeniami klasowymi, warsztatami w podziemiach i dużą salą gimnastyczną. Będą pomieszczenia dla administracji, stołówka i duża jadalnia dla tysiąca uczniów. Będzie tam także internat o pięciu kondygnacjach, wyposażony jak dom akademicki. Wszystkie te budynki zostaną połączone specjalnymi „łącznikami”. Tak by zimą, nie ubierając się w płaszcz uczeń mógł przejść od jednego do drugiego.

Na początku kwietnia 1968 roku na pierwszej stronie „Dziennik Łódzki” informował o odwołaniu ze stanowisk rektora Szkoły Filmowej, prof. Jerzego Toeplitza i prorektora docenta Romana Wajdowicza. Stało się to na skutek wydarzeń marcowych, a także ich żydowskiego pochodzenia.

- Rektor, senat i niemal całe ciało pedagogiczne nie potrafiło przeciwstawić się - jak to miało miejsce na innych uczelniach - demagogicznym żądaniom określonych grup studenckich - tłumaczył to odwołanie Józef Spychalski, I sekretarz Komitetu Łódzkiego PZPR. - W szkole tej procent młodzieży robotniczej jest minimalny. Instancja łódzka podda analizie sytuację na tej uczelni. Wyciągnie odpowiednie wnioski.

Także w 1968 roku informowano, że przy ul. Wólczańskiej zbudowany zostanie 12-piętrowy wieżowiec. Miał stanąć w sąsiedztwie ZPW im. Bardo-wskiego mieszczących się przy ul. Wólczańskiej 55/59. Miał być przeznaczony dla Centralnego Biura Technicznego Przemysłu Maszyn Włókienniczych. Jego budowę miano zakończyć pod koniec 1970 r. Zaczęto też budować stację Technicznej Obsługi Samochodów przy ul. Strykowskiej.

Kłopoty mieli zaś użytkownicy telewizorów korzystający z nowego nadajnika telewizyjnego w Zygrach. W związku z tym ustanowiono telefoniczne dyżury techników, którzy w razie potrzeby mieli odwiedzać w domach właścicieli odbiorników telewizyjnych.

Cały czas trwała akcja szczepień przeciw Polio. Mimo tego zanotowano dwa przypadki zachorowań na tę chorobę.

- W minioną sobotę stwierdzono kliniczne Polio u rocznego i 9-letniego chłopca - pisał „Dziennik Łódzki”. - To już trzecie takie zachorowanie w ostatnim czasie. Tak jak w poprzednich przypadkach również te dzieci mieszkają na Bałutach. W pierwszym przypadku odkrytym dwa tygodnie temu, choroba została potwierdzona serologiczne. Na szczęście wszystkie trzy przypadki nie są ciężkie. Dzieci przebywają w szpitalu. Szczepienia przeciw polio wciąż trwają. Podlegają nim dzieci w wieku od trzech miesięcy do 15 lat.

W grudniu 1969 roku w WZPB im. 1 Maja na Widzewie uroczystą akademią świętowano 25. rocznicę powstania ORMO. A z tej okazji robotnicy dawnej Wi-My oddali krew. Opisywano też historię Zdzisława Pawlaka, mieszkańca ul. Wrześnieńskiej, który w 1958 roku przestał płacić alimenty na dzieci.

- Kiedy komornik wyegzekwował od niego 400 zł. ten zwolnił się z pracy - pisał „Dziennik Łódzki”. - Nie podjął też żadnej innej utrzymując się z dorywczych zajęć. Za to Pawlak trafił na dwa miesiące do więzienia.

Za mało było przedszkoli

Przygotowywano się też do Międzynarodowej Wystawy Psów, która miała odbyć się w Łodzi. Podkreślano, że drugiej takiej nie ma w Polsce.

- Dotychczas polskie wystawy, choćby jak ta w Poznaniu, gromadziły 800 psów z Polski i 200 z zagranicy - informowano. - Na wystawę w Łodzi zgłoszono 1200 psów, w tym 300 zza granicy. Swój przyjazd zapowiedzieli wystawcy z Czechosłowacji, NRD, Węgier, Jugosławii, NRF, Berlina Zachodniego, Danii, Holandii i Włoch. Łodzianie będą mogli zobaczyć m.in. jamnika karłowatego, który zostanie przywieziony z Włoch., springer - spaniela, pudla -pointera i różne odmiany chartów. Impreza odbędzie się na stadionie Startu.

W maju 1969 r. w Łodzi miało miejsce uroczyste otwarcie Dworca PKS Łódź Północ, na Bałutach, przy ul. Smugowej. Jego budowa kosztowała 14 mln zł. Chwalono się, że to największy i najnowocześniejszy dworzec w Polsce. Miał 10 stanowisk odjazdowych, a dziennie wyruszało z niego 200 autobusów. W godzinach szczytu odjeżdżały co dwie minuty.

W kwietniu 1969 roku do Łodzi miała przyjechać międzynarodowa rewia „Holiday Inn”. - Łódzkie biura podróży rozprowadziły już 60 tysięcy biletów na tę rewię, która w naszym mieście będzie gościć od 25 kwietnia do 11 maja - podawał „Dziennik Łódzki”. - Swój przyjazd zapowiedziało 180 wycieczek z całego kraju.

W latach 60. także były problemy z miejscami w przedszkolach. W 1969 roku kłopoty mieli mieszkańcy nowych osiedli, a więc Teofilowa i Dąbrowy. Choć zapowiadano, że od września Łodzi przybędzie siedem nowych placówek, m.in. właśnie na Teofilowie, Dąbrowie i Podgórnej.

- W ten sposób liczba miejsc w przedszkolach powiększy się o 900 i będzie ich 18,9 tys. - informował „Dziennik Łódzki”. - W końcu czerwca zakończyły prace komisje kwalifikujące dzieci do przedszkoli. Kłopoty wystąpiły na Teofilowie, Karolewie i częściowo na Dąbrowie. Każde z nieprzyjętych dzieci kierowane jest do innych przedszkoli.

Pod koniec wakacji 1969 roku reporterzy „Dziennika Łódzkiego” odbyli wycieczkę po sklepach sprawdzając, czy nie brakuje w nich artykułów szkolnych przed rozpoczęciem nowego roku.

- Ruch niewielki, a zaopatrzenie w bruliony i zeszyty bardzo dobre - pisali. - Brakuje tylko bloków technicznych. Nie brakuje natomiast nowości, a więc ekierek z kątomierzem i linijek z tabliczką mnożenia oraz wzorami matematycznymi.

We wrześniu 1969 roku w Warszawie podjęto decyzję o budowie w Zgierzu największej w Europie fabryki przędzy teksturowanej i dzianiny. Wartość rocznej produkcji miała wynieść 2,5 mld zł. Miano w niej zatrudnić 3 tys. pracowników, a 60 proc. miały stanowić kobiety. Fabryka miała zostać wybudowana w 1971 roku i powstać w miejsce starej, rozpadającej się już zgierskiej fabryki im. Dąbrowskiego.

W roku 1969 łodzianie mieli milion książeczek oszczędnościowych, na których zgromadzili 3,3 mld zł. Jednocześnie Komisja Zdrowia łódzkiej Rady Narodowej informowała, że 98 proc. łodzian zdecydowało się na prześwietlenie płuc.

- Dzięki temu w ciągu ostatnich czterech lat o połowa zmniejszyła się liczba prątkujących łodzian - podkreślano. - Opanowano całkowicie problem zachorowań na gruźlicę wśród dzieci i młodzieży. Teraz najważniejszym zadaniem stało się maksymalne zmniejszenie liczby prątkujących, będących nosicielami choroby. Mamy ich w tej chwili 500.

Swoim sukcesem cieszyli naukowcy z Wojskowej Akademii Medycznej, którzy skonstruowali aparat do radiografii wielobarwnej. - Ma on duże znaczenie w diagnostyce przypadków nowotworów - tłumaczono. - Stanowi także nadzwyczajną pomoc w zajęciach dydaktycznych. Innym równie cennym aparatem jest sztuczne płuco-serce. Współautorem projektu jest pułkownik docent dr Stanisław Barcikowski z I Centralnego Szpitala Klinicznego WAM. Płuco-serce okazało się lepsze od stosowanych brytyjskich aparatów. Przede wszystkim pozwala na znaczne skrócenie czasu operacji, a także na poważne oszczędzenie krwi. Innym wynalazkiem łódzkich naukowców jest śruba do zespalania złamań śródstawowych. Przy takich złamaniach okres pobytu w szpitalu wynosił 3-4 miesiące, teraz skrócił się do 5 tygodni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łódź w latach 60. Jak żyli łodzianie w siermiężnych czasach Władysława Gomułki? [ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany