Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź Disco Fest. Gwiazdy disco przyjadą DO Atlas Areny [ROZMOWA Z LIDEREM ZESPOŁU BOYS]

(jed)
JAROSLAW JAKUBCZAK / POLSKAPRESSE
Weekend, Akcent, Classic, After Party, Dbomb, Boys, Freaky Boys, Mig, M.jay, Power Play, Exaited, Elena, Extazy, Mario Bischin to gwiazdy, które uświetnią pierwszy Łódź Disco Fest, który odbędzie się w Atlas Arenie 8 listopada.

Wielbiciele muzyki disco polo będą mieli w sobotni wieczór prawdziwe święto.
Obok zespołów, których nazwy są powszechnie znane, wystąpią artyści młodzi, będący dopiero na początku artystycznej drogi, jak: Mejk, B-QLL, Diadem, Basta, Etna, Pudzian Band, Camasutra, Jorrgus. Bilety na imprezę można kupować m.in. w biurach reklamy „Expressu Ilustrowanego”.
W czasie łódzkiego koncertu każdy z wykonawców zaprezentuje dwa – trzy swoje największe przeboje. Będzie to przegląd różnych stylów muzyki popularnej, które wpisują się w zrodzony w latach 90. nurt disco polo. Wielu artystów, którzy przyjadą do Łodzi, debiutowało właśnie w tamtym czasie, a każdy ich przebój stawał się hitem.

Mianem króla disco polo określa się m.in. Marcina Millera, lidera zespołu Boys. Artysta ma na koncie setki przebojów, w tym najsłynniejsze „Jestem szalona”, czy „Wolność”. I chociaż zaliczył także przygodę z rockiem, podkreśla, że disco polo to jego żywioł i nie poświęci tego gatunku muzyki dla żadnego innego.
* Muzyka disco polo przeżywa swój renesans. Czy współczesne piosenki różnią się od tych z lat 90.?
– W moim wykonaniu nie, ponieważ ja uwielbiam ten gatunek muzyczny i nie wyobrażam sobie śpiewać niczego innego. Są jednak zespoły, szczególnie młode, które uprawiając disco polo bardziej wpisują się w nurt kalkowania niemieckiej muzyki tanecznej, która tam króluje na parkietach.

* Zespół Boys działa od 25 lat i wciąż jest na topie. W czym tkwi wasza tajemnica?
– Nie silimy się na kogoś, kim nie jesteśmy, nie wymyślamy nic nowego, tylko opieramy się na sprawdzonym schemacie. Piosenki są rytmiczne, proste, opowiadają historie miłosne, czasem są to ballady, bliskie sercom ludzi, którzy przychodzą na nasze koncerty. Kiedy wymyślamy nowy przebój, wystarczy, że zagramy go na koncercie, i już wiemy, czy piosenka się podoba, czy nie. Po prostu nasi słuchacze decydują, co im się podoba.

* Jednak ćwierć wieku temu disco polo było wyśmiewane i krytykowane...
– Kiedy zaczynałem w latach 90., nie miałem pojęcia, jak to się wszystko potoczy. Chciałem grać, bo wychowałem się na italo disco, Bad Boys Blue, Modern Talking, Savage. W dyskotekach królowały „Biełyje rozy” i mnie się to podobało. Zacząłem wymyślać piosenki, które łączyły w sobie elementy weselnych i ludowych przyśpiewek i dyskotekowych rytmów. Spodobaliśmy się, ale byłem przekonany, że to będzie moja dodatkowa działalność. W tygodniu normalna praca, a w weekend wesele lub gra na odpuście. Ale ludzie chcieli tego słuchać.

* Rosła wasza popularność, na koncerty przychodziły tłumy, ale stacje radiowe i telewizja was nie chciały.
– Nas interesowali fani na koncertach, bo płacili za bilety i się świetnie bawili, potem kupowali kasety z naszymi przebojami i radio nie było im potrzebne, żeby nas poznać.

* Kiedy zdjęto z anteny Polsatu dwa programy promujące disco polo, wróżono śmierć tego gatunku. To odbiło się na waszej popularności?
– Na naszej nie, ale tym, którzy nie zdążyli się wybić, a grali disco polo, było zdecydowanie trudniej. My cały czas byliśmy i jesteśmy popularni, ludzie przychodzą na nasze koncerty. Chociaż funkcjonujemy jakby w drugim obiegu, bez wsparcia medialnego, pod ostrzałem krytyki. A kiedy powstały stacje telewizyjne specjalizujące się w tej muzyce, rynek disco polo znów się otworzył. Tej muzyki nie dało się wyplenić.
* Tydzień temu pożegnał się pan z „Tańcem z gwiazdami” w Polsacie (partnerką artysty była Nina Tyrka – przyp. red.). Nauczył się pan lepiej tańczyć?
– Taniec towarzyski nie ma nic wspólnego z tym, co robimy na scenie czy na parkiecie dyskoteki. To jest prawdziwy horror, jak trzeba stosować te wszystkie zasady. Od początku nie liczyłem na wygraną, ale dobrą zabawę, za którą mi płacą. Ale przyszedł taki moment, że chciałem odpaść, bo miałem dość wielogodzinnych treningów przeplatanych koncertami. W domu bywałem gościem i to mnie męczyło.
* Nie wypalił się pan jako artysta disco polo?
– Mam pomysły na dwadzieścia najbliższych lat. Nowe piosenki, planuję też wydanie solowej płyty. Kocham disco polo i żadna inna muzyka mnie nie interesuje. Dopóki ludzie chcą przychodzić na nasze koncerty, ja będą śpiewał disco polo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany