Teoretycznie wszystko powinno więc być jasne jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Drużyna prowadzona od niedawna przez Ireneusza Mamrota nie powinna mieć żadnych problemów z podopiecznymi trenera Kazimierza Moskala.
Ale to tak przecież nie działa. Jasne, ŁKS jest faworytem, to oczywiste. Jednak zawodnicy Mamrota muszą zrobić absolutnie wszystko, żeby zapomnieć o tabeli pierwszej ligi. Bez popadania w banały - Zagłębie na pewno ma znacznie mocniejszy kadrowo zespół, niż wskazuje na to lokata, którą zajmuje. I będzie chciało jak najszybciej ją opuścić.
- Piłka zawsze uczy pokory. Przed spotkaniem nikt jeszcze nie wygrał, a byli tacy, którzy przegrali. Jeśli ktoś uprawiał sport, to doskonale wie jak ważny jest szacunek dla rywala - stwierdził Mamrot. - Nie pozwolę żadnemu mojemu piłkarzowi na zlekceważenie przeciwnika - dodał
W pewnym sensie ostrzeżeniem dla ŁKS może być poprzednie spotkanie z Zagłębiem. Odbyło się ono 19 września w Sosnowcu. Goście zwyciężyli wówczas 2:1 po golach Michała Trąbki oraz Pirulo (piękna bramka z wolnego), natomiast dla gospodarzy trafił Goncalo Gregorio.
Na czym ma polegać to ostrzeżenie? Ano na tym, że przez pewien czas wydawało sie, że łodzianie w pełni kontrolują przebieg wydarzeń na murawie. Ale w końcówce drugiej połowy meczu dosłownie wszystko mogło się zdarzyć. Z jednej strony, ŁKS mógł wygrać wyżej, ale nie mógłby mieć do nikogo pretensji, gdyby Zagłębie doprowadziło do wyrównania. Miało ku temu okazje.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?