Spotkanie rozpoczęło się po myśli podopiecznych trenera Andrzeja Kretka. Już w 2 min gospodarze wyszli bowiem na prowadzenie. Po podaniu Kamila Cupriaka piłka trafiła do Tomasza Kowalskiego, który zdołał ją opanował i uderzeniem zza pola karnego pokonał golkipera gości.
Niestety, później ŁKS nie wykorzystał dwóch dogodnych okazji do zdobycia gola, co zemściło się w 22 min. Po dośrodkowaniu w pole karne, odbita futbolówka trafiła pod nogi Damiana Sałka, który zaskoczył Szymona Gąsińskiego.
W 43 min drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został łodzian Jacek Karbowniak.
W 63 min do siatki trafili radomianie. Tym razem Gąsiński dał się pokonać Michałowi Bojkowi.
W 75 min sędzia przerwał mecz na kilka minut po tym, jak kibice ŁKS odpalili race.
Już w doliczonym czasie gry ełkaesiacy mogli wyrównać, ale Artur Golański nie wykorzystał podania Łukasza Staronia (został bowiem zablokowany przez defensora gości).
Pierwsza porażka ŁKS pod wodzą trenera Andrzeja Kretka boli podwójnie. Zwłaszcza, że lider, Radomiak, zremisował 2:2 z Polonią Warszawa i powiększył przewagę nad łodzianami do czternastu punktów.
ŁKS - Broń 1:2 (1:1)
1:0 - Kowalski (2), 1:1 - Sałek (22), 1:2 - Bojek (62).
Czerwona kartka: Karbowniak (ŁKS). Żółte kartki: Karbowniak, Kowalski (ŁKS).
ŁKS: Gąsiński - Filipiak, Sierant, Salski, Karbowniak - Cupriak (82, Golański), Zimoń, Ślęzak (83, Różycki), Mysona - Staroń, Kowalski (56, Sarafiński).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Narożna przeszła poważną operację. Latami ukrywała dolegliwości po porodzie
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć