Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS znów liderem IV ligi

Jan Hofman
Piłkarze ŁKS wygrali czwarte spotkanie na boisku (mają też trzy punkty za walkower) i ponownie zostali liderem czwartej ligi. W siódmej kolejce sezonu łodzianie pokonali 2:0 MKP Borutę Zgierz.

Piłkarze ŁKS od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli do dynamicznych ataków na bramkę zgierzan, ale niewiele z tego wynikało. W trzeciej minucie silnie z dystansu strzelał Wiktor Żytek, jednak piłka przeleciała obok słupka. Łodzianie grali chaotycznie w drugiej linii, zatem wypracowanie dogodnej sytuacji strzeleckiej przychodziło gospodarzom niezmiernie trudno. Piłkarze Boruty bronili się mądrze, toteż gospodarze kończyli swoje akcje przed polem karnym, a golkiper gości nie musiał się zbytnio martwić o zagrożenie przed własną bramką. Widać było, że taka postawa ełkaesiaków irytowała ich szkoleniowca. Trener Wojciech Robaszek co chwilę pojawiał się przy linii bocznej i głośno udzielał wskazówek swoim zawodnikom. W 21 minucie w pole karne zgierzan wpadł Dawid Sarafińslki, lecz nie zdążył oddać strzału, bo Przemysław Snita wybił mu piłkę spod nóg. Sześć minut później Szymon Salski strzałem głową próbował zaskoczyć bramkarza gości, ale i w tym przypadku piłka nie wpadła do siatki zgierzan.

Najlepszą sytuację bramkową łodzianie zmarnowali w 32 minucie. Z lewej strony boiska dośrodkowywał Sarafiński, a Adam Patora, stojący pięć metrów przed linią bramkową, nie zdołał trafić piłkę. Nie ma się zatem co dziwić, że przez trybuny przeszedł głośny jęk zawodu. Napastnik ŁKS nie zdołał się zrehabilitować się w 38 minucie, bo jego silny strzał bramkarz Boruty wybił na rzut rożny. Kornera wykonywał Sarafiński. Piłka trafiła w okolice jedenastego metra do stojącego tam Aleksandra Ślęzaka, a ten przyjął futbolówkę i silnym uderzeniem zapewnił swojej drużynie prowadzenie. Kilkadziesiąt sekund później powinno być 2:0. Po błędzie bramkarza gości Pawła Czekaja, fatalnie zachował się Patora, który nie zdołał trafić do pustej bramki. Futbolówka poszybowała wysoko nad poprzeczką.

Łodzianie znacznie lepiej rozpoczęli drugą część spotkania. Już pierwsza ich akcja przyniosła gola. Z prawej strony pola karnego podawał Patora, a Ślęzak strzałem z pierwszej piłki pokonał bramkarza Boruty. Zgierzanie po stracie drugiej bramki nie mieli już ochoty do dalszej walki. Nie ma się jednak co dziwić, bo już w tym momencie wiedzieli, że trzeba oszczędzać siły na kolejne spotkania, gdyż w Łodzi nie uda się wywalczyć nawet punktu. Z tego powodu mecz stracił na dynamice i atrakcyjności. Goście cofnęli się na własne przedpole i całą uwagę skupiali na tym, by nie stracić kolejnych goli. I ta sztuka im się udała. Trzeba jednak dodać, że pomogli im w tym ełkaesiacy, którzy mieli ogromne problemy z oddaniem celnego strzału w światło bramki rywala.

Spotkanie prowadził Tomasz Radkiewicz, który w tym sezonie sędziował dwa mecze w ekstraklasie, jedno spotkanie w I lidze oraz pojedynek 1/16 finału PP (Pogoń Szczecin – Zawisza Bydgoszcz 1:3).
ŁKS - Boruta Zgierz 2:0 (1:0)
1:0 - Ślęzak (39)
2:0 - Ślęzak (47)
Sędziował Tomasz Radkiewicz (Łódź). Widzów 1517

ŁKS: Woźniak - Słyścio, Salski, Zimoń. Filipiak - Jurkowski (71, Jankiewicz), Żytek, Ślęzak, Bielicki- Sarafiński - Patora (80, Zaleśny).
Boruta: Czekaj - Baszczyński, Kowalski, Trzęsiara (77, Banaszczyk), Wujcik, Zieliński, Snita, Pietrasiak, Paluch (54, Błaszczyk), Antczak (60, Ostróżka), Niewiadomski (63, Karasiński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany