ŁKS zaczął w czternastu, ale może być gorzej

Początkowi przygotowań ŁKS do nowego sezonu towarzyszy atmosfera niepewności. W klubie z al. Unii pewnym nie można być niczego. Nawet tego, w której lidze będzie występować łódzka drużyna, nie mówiąc o tym, kto w niej będzie występował. Dopiero dziś PZPN ogłosi bowiem, czy ŁKS otrzyma licencję na występy w I lidze.
- Jesteśmy w bardzo trudnej sytyacji, ale musieliśmy zacząć - przyznaje trener Marek Chojnacki, który podpisując trzy tygodnie temu kontrakt nie spodziewał się chyba aż tak wielkich kłopotów. - Trenujemy w wielkiej niewiadomej do środy, ale myślę, że graniczną datą powinien być piątek. Chciałbym, żeby tego dnia było już wszystko wiadomo w sprawach kadrowych.
Już na pierwszym treningu sytuacja kadrowa nie wyglądała jednak najlepiej. W klubie pojawiło się tylko 14 piłkarzy. Byli to: Adrian Olszewski, Bogusław Wyparło, Michał Łabędzki, Marcin Smoliński, Grzegorz Bonin, Przemysław Kita, Szymon Salski, Artur Gieraga, Kamil Paluch, Paweł Sasin, Artur Golański, Patryk Kubicki, Adrian Jurkowski, Mateusz Stąporski i Damian Pawlak. Zajęciom przyglądał się jeszcze Szymon Salski, który do treningów może wrócić w październiku.
- Nie wiem, dlaczego nie ma Olegsa Laizansa. Wojtek Łobodziński poinformował nas, że znalazł inny klub i chce rozwiązać kontrakt, Bartek Romańczuk trenuje z Miedzią Legnica, a Agwan Papikyan podobno został wcielony do wojska - mówi o nieobecnych piłkarzach, na których liczył Chojnacki.
Niestety, wygląda na to, że na tym nie koniec. Większości graczy z końcem czerwca wygasną kontrakty. Wczoraj z rozmawiał z nimi Chojnacki, ale od dawna nie jest tajemnicą, że ŁKS chcą opuścić Gierga, Bonin, Stąporski, czy Kita.
W środę do drużyny ma dołączyć za to piątka graczy, których ŁKS testował od czwartku do soboty.