Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS wygrywa i pracuje nad stylem

(bap)
Marcin Zimoń, choć jest obrońcą znów mógł zdobyć gola dla ŁKS.
Marcin Zimoń, choć jest obrońcą znów mógł zdobyć gola dla ŁKS. Krzysztof Szymczak
Po pierwszym wywalczonym przez piłkarzy ŁKS w rundzie rewanżowej III ligi zwycięstwie najbardziej cieszyć mogą trzy zdobyte punkty. A w tej rundzie równie ważny ma być styl gry drużyny z al. Unii oraz postępy poczynione przez zawodników.

Przebudowana zimą drużyna ŁKS po raz pierwszy w rundzie wiosennej wystąpiła przed własną publicznością. Podopieczni trenerów Marka Chojnackiego i Dariusza Bratkowskiego pokonali 1:0 WKS Wieluń. Biorąc pod uwagę, że było to ich pierwsze zwycięstwo wywalczone przez łodzian na boisku od 25 października ubiegłego roku, powrót na stadion przy al. Unii trzeba uznać za udany.

Więcej do życzenia pozostawiał jednak styl wygranej, a z tego oraz postępów drużyny w tej rundzie będzie rozliczany sztab szkoleniowy. ŁKS raczej nie grozi bowiem spadek, a o awansie mógł zapomnieć już po zakończeniu poprzedniej rundy.

W spotkaniu przeciwko broniącemu się przed opuszczeniem ligi WKS łodzianie zagrali lepiej niż tydzień wcześniej w Kleszczowie, ale w ich grze wciąż jest wiele niedociągnięć. Przede wszystkim widać to było w ofensywie, którą podobnie jak jesienią wciąż rządzi przypadek. Akcjom ŁKS nadal brakuje płynności, dokładności i pomysłu.

Trener Bratkowski po spotkaniu tłumaczył to brakiem czucia piłki z powodu małego obycia z naturalną murawą. – Z każdym meczem i treningiem nasza gra powinna wyglądać lepiej – mówił i podkreślał, że zwycięstwo na WKS powinno być wyższe:
– Na przeszkodzie stanęła jednak skuteczność, a raczej jej brak. W niektórych sytuacjach należało zachować nieco więcej zimnej krwi.

Szkoleniowców cieszyć może powrót do dobrej formy Dawida Sarafińskiego, który jesieni nie może zaliczyć do udanych. Po podaniach wychowanka ŁKS napastnicy znajdowali się w dobrych sytuacjach, a przy golu Łukasza Staronia popisał się bardzo ładną asystą. Oby do jego poziomu gry w kolejnych meczach dostosowali się pozostali zawodnicy, dla których ta runda to także czas weryfikacji przed następnym sezonem.

– Najważniejsze, że wygraliśmy, choć zdajemy sobie sprawę, że kibice oczekują od nas pięknej gry i gradu bramek. Trzeba jednak szukać pozytywów, a ja uważam, że było ich całkiem sporo – mówi Robert Sierant, który z powodu urazu pierwsze wiosenne zwycięstwo swoich kolegów oglądał z trybun.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany