ŁKS - Wisła Płock. Bramki padają nawet w 96 minucie meczu!

W sobotę o godz. 15 podejmuje Wisłę Płock. Łodzianie nie tylko chcą, ale też muszą zdobyć w tym spotkaniu trzy punkty. Jeśli sen o utrzymaniu nie ma prysnąć jak bańka mydlana już na początku wiosennych rozgrywek.
Nie wiemy, na jaką jedenastkę postawi trener Kazimierz Moskal. Tak często rotuje meczową kadrą, nie może się trzymać zasady, iż zwycięskiego składu się nie zmienia, bo sukcesy jego podopiecznym zdarzają się rzadko, że trafić, kto pojawi się o godz. 15 na boisku, jest trudno. Uznajmy ostrożnie, że skoro szkoleniowiec był zadowolony z postawy swoich podopiecznych do 70 minuty przegranego meczu z Legią (wtedy łodzianie stracili gola na 1:1), to znów im zaufa. Z jednym wyjątkiem. Nadmiar kartek wyeliminował z gry prawego obrońcę Jana Grzesika. Jego miejsce zajmie pewnie Artur Bogusz, który ostatni raz grał w ligowy meczu we wrześniu minionego roku.
Jedenastka może zatem wyglądać tak: Arkadiusz Malarz - Artur Bogusz, Carlos Moros Gracia, Maciej Dąbrowski. Tadej Vidmajer - Maciej Wolski, Łukasz Piątek, Przemysław Sajdak, Ricardo Guima, Michał Trąbka - Samu Corral.Vidmajer.
Szansą pokazania się łódzkiej publiczności może dostać nowy rozgrywający, który ma prowadzić grę drużyny (w miejsce Daniego Ramireza) czyli Antonio Domínguez
W jednym ze sparingów w Side (tym który można było zobaczyć na You Tube), z bardzo dobrej strony pokazał się Dragoljub Srnić, który nie tylko świetnie odbierał piłki w środku pola, ale dokładnymi prostopadłymi podaniami inicjował groźne kontry. Może warto by było dać mu szansę.
Trener Moskal mówił na przedmeczowej konferencji, iż uczulał swoich piłkarzy, że jedna bramka potrafi odwrócić losy spotkania, a zwycięskie gole padają nawet w 96 minucie pojedynku. Nie ulega cienia wątpliwości, że ełkaesiacy muszą zostawić serce i zdrowie na boisku, wierząc w powodzenie swojej misji do ostatniej akcji meczu.