Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS. Tylko remis w debiucie

Jan Hofman
Piłkarze ŁKS w pierwszym spotkaniu drugiej ligi bezbramkowo zremisowali z ROW Rybnik. Po tym meczu łódzcy kibice mogą mieć niedosyt.

Optymiści cieszyli się z ligowego kalendarza beniaminka. Wielu było zdania, że na początek trzy mecze przed własną publicznością to handicap dla łodzian i zakładali, że po ich rozegraniu ŁKS będzie miał na koncie dziewięć punktów. Tak się nie stanie.

Pewnie po tym meczu ełkaesiacy przekonali się, że w drugiej lidze będzie można zdobywać punkty, pod warunkiem, że zaprezentuje się umiejętność trafiania w światło bramki. A w sobotę z tym elementem w drużynie prowadzonej przez Jacka Janowskiego (on jest wpisany do protokołu) nie było najlepiej. Wystarczy powiedzieć, że w pierwszej części spotkania łodzianie strzelali na bramkę Kacpra Rosy aż dziewięciokrotnie, ale ani razu nie potrafili w nią trafić. Za każdym razem piłka leciała nad poprzeczką, albo daleko obok słupka!

Bez wątpienia głównym architektem bezbramkowego remisu został Michał Kołba. Gdyby nie jego dobre i szczęśliwe interwencje, łodzianie schodziliby z boiska w znacznie gorszych nastrojach.

W drużynie z al. Unii wyróżnił się Piotr Pyrdoł. Wielokrotnie 18-latek zaprezentował dynamiczne akcje i wypada tylko żałować, że przykładu z młodzieżowca nie wzięli niektórzy bardziej doświadczeni zawodnicy. Pewnie trener wie już, że w tym zespole trzeba sporo poprawić.

W drugoligowym debiucie nie popisali się kibice ŁKS, odpalając race i świece dymne. Ich popisy śledziło sześć kamer policjantów oraz aparat fotograficzny delegata PZPN i należy się spodziewać kar, z zamknięciem części stadionu włącznie!

Trener Wojciech Robaszek nie ma uprawnień do prowadzenia drugoligowej drużyny piłkarskiej, a więc zgodnie z regulaminem jako pierwszy trener został do PZPN zgłoszony Jacek Janowski i on też musi się pojawiać na konferencjach prasowych.

- Wychodziliśmy na ten mecz z założeniem zdobycia trzech punktów. Moim zdaniem, w pierwszej części spotkania byliśmy zespołem lepszym. Mieliśmy pomysł na grę, brakło jedynie finalizacji, czyli skutecznego wykończenia akcji.

- Początek drugiej części pojedynku mieliśmy trochę słabszy, ale pod koniec znów ruszyliśmy do ataku.

Piotr Piekarczyk (trener ROW): - Przyjemnie było wrócić do Łodzi. Ostatni raz byłem tu na starym obiekcie i pamiętam, że na boisko przechodziło się przez halę gimnastyczną. Obawialiśmy się tego meczu, bo w środę walczyliśmy w Pucharze Polski z Górnikiem Zabrze. Po ŁKS było widać, że gra na wyczekanie i na swoją okazję. W końcówce taka taktyka mogła się sprawdzić. Szkoda sytuacji z pierwszej części drugiej połowy. Były doskonałe okazje. Jedna z dwóch powinna być wykorzystana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany