ŁKS. Trener Kibu Vicuna postawił na ludzi z cienia, a oni nie zawiedli!

Na skutek plagi kontuzji los ŁKS zaczął zależeć od ludzi, który byli do tej pory w głębokim pierwszoligowym cieniu. I trzeba powiedzieć, że gdy dostali swoją szansę przynajmniej na razie sprostali zdaniu.
Coś takiego tylko można sobie wymarzyć. Debiutancką bramkę strzelić w tak wyjątkowych okolicznościach, których nie zapomni si do końca życia każdy by tak chciał.. A to stało się udziałem 24letniego napastnika Macieja Radaszkiewicza, który zdobył zwycięskiego gola dla ŁKS w czwartej minucie doliczonego czasu spotkania z Sandecją. Opłacało się czeka kilka miesięcy, grając w rezerwach i tam pokazując swoją wartość. Ten trud został dostrzeżony i nagrodzony awansem do pierwszego zespołu.. Za to zaufanie Maciek odpłacił się bezcennym golem.
Znów z dobrej strony, tym razem na stoperze pokazał się Oskar Koprowski.

Mówi trener Kibu Vicuna: Mamy drużynę w III Lidze i mamy tam dobrych piłkarzy. Oskar Koprowski jest piłkarzem pierwszego zespołu, cały czas trenuje z nami. Jestem bardzo zadowolony, dlatego, że lubię takich zawodników jak on, którzy w każdym treningu, w każdym meczu dają 100, a nawet 120 procent. Ważne jest również to, że może grać jako lewy obrońca, stoper i jako defensywny pomocnik. Z Sandecją zagrał grał fantastyczny mecz.  

Oskar przed nikim nie pęka, nikogo na boisku się nie boi, nie odstawia nogi, walczy za dwóch, ba potrafi odważnie stanąć w obronie atakowanego przez rywala starszego kolegi. Rośnie taki sam wojownik jakim przed laty był uwielbiany przez kibiców Grzegorz Krysiak.

Trzecim młodym muszkieterem ŁKS, który podniósł jakość grania był rezerwowy Piotr Gryszkiewicz. Przytrzymał ataki rywali na skrzydle. Mądrze i dojrzale rozgrywał piłkę. Wiedział, co ma robić na boisku i z powierzonych zadań dobrze się wywiązał.