ŁKS. Transfer Daniego Ramireza zabił dobrego ducha drużyny

ŁKS zmierzy się Rakowem Częstochowa. Do batalii w ekstraklasie oba kluby przystępowały praktycznie z tej samej pozycji. Teraz dzieli je przepaść. ŁKS. W 27 meczach ŁKS zdobył 20 punktów, a Raków 37. Dobrze by było, żeby ktoś bardzo mądry w łódzkim klubie, na przykład dyrektor sportowy Krzysztof Przytuła, wytłumaczył publicznie co i dlaczego się stało. Jesienią po jednym z lepszych spotkań w ekstraklasie ŁKS wygrał 2:0. Jedną z bramek strzelił lider zespołu, którego dziś nie ma w Łodzi czyli Dani Ramirez.
Powiedzmy szczerze, że ŁKS zarobił pół miliona złotych na transferze Hiszpana do Lecha Poznań, ale jego odejście zabiło ducha drużyny. Z Ramirezem w składzie ŁKS też nie zawsze wygrywał, ale miał przynajmniej miał potencjał i nadzieję, że po korektach w składzie (stoper! stoper!) będzie grał skuteczniej. Łódzki zespół starał się grać finezyjny futbol, oparty na koronkowych akcjach, który spodobał się w ekstraklasie, a którego podwaliny udanie budował reżyser Dani.
Teraz stara się to robić w Lechu, a w Łodzi ci stranieri, których sprowadził Krzysztof Przytuła na razie, a to już trochę trwa, nie dorastają mu do pięt. Nic dziwnego, że dziś ŁKS prezentuje mizerny nieciekawy futbol. Składnej gry jest tyle co kot napłakał. W tej sytuacji zwalanie winy na nastolatka, który nie wykorzystał dwóch dogodnych okazji, jest niemoralnym szukaniem na siłę kozła ofiarnego.
Nie udał się debiut Wojciechowi Stawowemu, ale przed ligowym startem Biogusław Kaczmarek przestrzegał, że nie jest łatwo po latach pracy z dziećmi, wrócić z przytupem do dorosłego futbolu. Trzeba na to czasu i zbierania kolejnych ligowych doświadczeń, a mówiąc szczerze i wprost, tego czasu w ŁKS już nie ma!