ŁKS. Ta drużyna potrzebuje lidera i doświadczenia

Piłkarze, którzy dołączyli zimą do ŁKS zostali rzuceni na bardzo głęboką wodę. Do tej pory żaden z nich nie występował w I lidze, a Adriana Jurkowskiego, Damiana Pawlaka, Artura Golańskiego, a nawet najbardziej doświadczonego Artura Gieragę też trudno nazwać ligowymi wyjadaczami. Do tego nowa drużyna, której średnia wieku nie przekracza 23 lat musi grać pod dużą presją, bo po fatalnej jesieni w ŁKS trudno mówić o spokoju i czasie na popełnianie błędów.
Podopieczni Piotra Zajączkowskiego właściwie nie mają też czasu na zbieranie doświadczenia, o czym dość boleśnie przekonali się już w pierwszym wiosennym meczu z GKS Katowice (0:1). Wystarczył jeden błąd w defensywie, by schodzili z boiska pokonani i stracili pierwszą szansę na przedłużenie nadziei na utrzymanie się.
W meczu w Olsztynie ze Stomilem udało się nie stracić gola, ale w grze ŁKS nadal brakowało spokoju i przede wszystkim odwagi. Według piłkarskich ekspertów wynika to z bardzo małego doświadczenia piłkarzy. Na razie, na boisku nie widać też lidera, który w trudnym momencie uspokoiłby grę, pociągnął zespół do przodu, lub samemu zdobył gola.
- Na pewno ktoś taki by nam się przydał, szczególnie w środku - mówi najbardziej doświadczony z ełkaesiaków, Artur Gieraga. - Kogoś takiego nie ma, więc może sami wykreujemy lidera.
W tej roli trener Zajączkowski widzi właśnie Gieragę. - Jest najbardziej doświadczony i może wziąć na boisku największą odpowiedzialność - tłumaczy szkoleniowiec, który nie wyklucza przesunięcia 25-letniego zawodnika do środka drugiej linii. - Mamy też Łukasza Staronia, który potrafi kreować grę. W pierwszych spotkaniach nie bardzo to wychodziło, bo słabiej zagrały nasze skrzydła. Jeżeli boczni pomocnicy pokażą to, co w sparingach, wartość nasze drużyny wzrośnie.