ŁKS. Stanisław Syguła: Wierzę, że prezes Salski wyprowadzi ŁKS na prostą

Wydaje się, że okręt z napisem ŁKS coraz bardziej tonie...

Rzeczywiście ostatnie wiadomości dotyczące klubu z al. Unii nie napawają optymizmem, ale nie tragizowałbym jeszcze. ŁKS to klub z tradycjami, ma nadal wielu przyjaciół i nie sądzę, by użyć terminologii morskiej, miał szybko zatonąć. Widać lekkie zanurzenie, ale pompy na pokładzie działają na pełnych obrotach i można żeglować dalej.

Skąd tyle optymizmu?

Wierzę w mądrość prezesa Tomasza Salskiego. To prawda, że różne okoliczności nie sprzyjały mu w ostatnim czasie, ale to sprawny biznesmen i dobry działacz piłkarski. Na pewno nie śpi spokojnie. Znam go na tyle i jestem przekonany, że robi wszystko, aby klub jak najszybciej wyszedł na prostą.

Sprawę awansu do ekstraklasy należy odłożyć do następnego sezonu?

Nie sądzę, aby takie plany pojawiły się w ŁKS, bo sportowy duch nie zniknął. Przecież w klubie dwukrotnych mistrzów Polski dobrze zdają sobie sprawę, że tylko awans do krajowej, futbolowej elity, może dać ŁKS głębszy oddech finansowy. W pierwszej lidze tytularni sponsorzy i TV przekazują klubowi około miliona złotych. Powrót do ekstraklasy to zastrzyk finansowy w wysokości minimum dziesięciu milionów złotych. Kto dobrowolnie zechce zrezygnować z takich pieniędzy? Na pewno w ŁKS będą walczyć. Muszą podjąć wyzwanie, bo nie ma innego wyjścia. Kibice wierzą, że klub będzie szedł do przodu i rozwijał się.

A co z zakazem transferów nałożonych przez FIFA?

To techniczne rozwiązanie światowej federacji, zabezpieczające interesy piłkarzy, które jednak nie trwa wiecznie. Wystarczy spłacić zobowiązania, a one nie przekraczają możliwości ŁKS, i zakaz rejestracji nowych piłkarzy zostanie zniesiony. Łódzki klub ma dwa miesiące na załatwienie najważniejszych organizacyjnych i sportowych spraw. Wierzę, że uda się to zrobić.