ŁKS. Smutna prawda. Nowi piłkarze nie dali jakości. Znów zawiedli

A tak niestety było w słabym i nic dziwnego, że przegranym spotkaniu ŁKS z Resovią (0:1). Naszym zdaniem dyrektor sportowy ŁKS Krzysztof Przytuła powinien stanąć przed kibicami klubu i rozliczyć się rzetelnie z tego co zrobił. Dlaczego ludzie, których ściągnął do Łodzi, a którzy mieli tworzyć nową, lepszą drużynę, zawodzą na całej linii, jak choćby obrońca Tomasz Nawotka, pomocnicy Jakub Tosik, Mikkel Rygaard czy młodzieżowiec Piotr Janczukowicz? Dlaczego ŁKS, kompromitując się ostatnio w I lidze, nie poszedł drogą Rakowa Częstochowa czy Warty Poznań, klubów, które dziś zadziwiają ekstraklasę?
Im wcześniej takie rozliczenie nastąpi tym lepiej dla ŁKS, bowiem kolejne tak nieudane transfery wepchną łodzian w otchłań ligowego przeciętniactwa na zapleczu ekstraklasy, a sportowe przeciętniactwo ŁKS na pewno nie zapełni po brzegi trybun nowego stadionu! Bezgraniczne zaufanie władz klubu do dyrektora sportowego i jego nieomylności powinno zostać poddane natychmiastowej weryfikacji!

W piątek o godz. 17.30 ŁKS w bardzo trudnym i prestiżowym spotkaniu podejmie były klub trenera Ireneusza Mamrota Arkę Gdynia. Łodzianie będą musieli zagrać bez pauzującego za nadmiar żółtych kartek obrońcy, byłego wieloletniego gracza Arki Adama Marciniaka.  

Nie da się ukryć, że bardzo chciałem wystąpić w tym meczu. Niestety życie lubi płatać figle i akurat czwartą żółtą kartkę złapałem przed spotkaniem, które jest dla mnie ważne. Miałem na uwadze fakt, że jestem zagrożony. Także i syn mnie prosił, bym nie otrzymał kartki, bo to wciąż kibic Arki Gdynia. Jednak na boisku nie można kalkulować. To był faul taktyczny. Musiałem przerwać akcję, bo przeciwnik mógłby wyprowadzić groźny atak i po prostu nie dało się tego uniknąć mówi Marciniak.