ŁKS. Pytanie do trenera Kibu Vicuni. Po co było szukać dziury w całym?

Co by było gdyby... Czy wynik byłby inny, gdyby trener Kibu Vicuna nie szukał dziury w całym?
Szkoleniowiec w bramce postawił na nie mającego poważnych ligowych doświadczeń Michała Kota, którego błąd przy drugim golu, miał wielki wpływ na przebieg spotkania. Dlaczego nie zdecydował się wystawię legendy klubu, charyzmatycznego byłego kapitana Michała Kołby?

Wiadomo, że defensywa jest najbardziej wrażliwą z formacji, której radykalne zmiany nie wychodzą zwykle na dobre. Dlaczego zatem Kibu Vicuna zdecydował się rozbić nieźle funkcjonujący w spotkaniu z Górnikiem Polkowice duet stoperów: Oskar Koprowski Mieszko Lorenc? W efekcie w Opolu para Lorenc Marciniak nie była się w stanie dobrze się skomunikować, a Koprowski w roli defensywnego pomocnika marnował siły na nieskuteczne pogonie za atakującymi rywalami. Czy nie lepszym pomysłem było zaryzykowanie i postawienie na Damiana Nowackiego?

Pirulo z konieczności musiał wystąpić w środku pola i po raz kolejny czarno na białym pokazał, że to nie jest pozycja dla niego. W ataku zagrał od początku zagubiony kompletnie Stipe Jurić. Dlaczego trener stracił nagle zaufanie do przebojowego, ambitnego i nie bojącego się walki Macieja Radaszkiewicza, każąc mu przez 55 minut grzać ławę? Już w poprzednim spotkaniu wracający po ciężkiej kontuzji Samu Corral pokazał, że daleki jest od wysokiej formy, a jednak grał, a raczej był na boisku przez 35 minut.

Najważniejszy wniosek, z którego pewnie ŁKS nie wyciągnie żadnych konsekwencji jest jednak taki, że mecz w Opolu to był całkowity krach personalnych koncepcji dyrektora sportowego Krzysztofa Przytuły, który naszym zdaniem dla dobra obu stron powinien pożegnać się jak najszybciej z ŁKS!