ŁKS. Piłkarze z rezerw dają nadzieję na lepszą przyszłość drużyny

10 stycznia zaczną przygotowania do wiosennej rundy rozgrywek I ligi. Łodzianie, choć zajmują dziewiąte miejsce, mają realne szanse walczyć o awans do ekstraklasy. Mają tak szeroką ligową kadrę, że kierownictwo klubu uznało, iż transfery nie będą potrzebne. Byleby tylko wszyscy gracze byli zdrowi i gotowi do ligowych wyzwań.
Piłkarze różnie spędzają wolny od trenowania i grania czas. Jedni wybrali się na zagraniczne wycieczki, inni woleli rodzinne zacisze. Ełkaesiak pełną gębą, potrafiący walczyć z nie mniejszym zacięciem jak Grzegorz Krysiak, Oskar Koprowski wykorzystał wolny czas na malowanie mieszkania. Charakter z pewnością mu się nie zmieni. Jeśli podniesie swoje umiejętności, to będzie ełkaesiakiem co się zowie.
Ech, szkoda, że transferów nie będzie, bo przydałoby się przeprowadzić taki bez fanfar, który będzie znaczący dla drużyny. Nikt specjalnie nie ekscytował się tym, że łodzianie pozyskali Macieja Radakiewicza. Piłkarz skazany był na występy w rezerwach. Tymczasem, gdy wobec plagi kontuzji, dostał swoją szansę, potrafił ją wykorzystać. Walczył ambitnie, nie odstawiał nogi, zyskał sympatię kibiców i co najważniejsze strzelił trzy bramki. Gole Radaszkiewicza zapewniły ŁKS trzy punkty z Sandecją Nowy Sącz i Arką Gdynia. Na dziś jego akcje stoją wyżej niż Samuela Corrala, Stipe Juricia czy Ricardinho.
Młodzi piłkarze wywodzący się z rezerw pokazali się jesienią z dobrej, a nawet bardzo dobrej strony i to jest pozytywny aspekt pierwszej części ligowych zmagań i nadzieja na lepszą przyszłość. Mateusz Bąkowicz i Damian Nowacki, Mieszko Lorenc pokazali, że mają umiejętności i potencjał, choć w większości zaczynali sezon w drużynie rezerwowej.

Drzwi do pierwszej drużyny są otwarte dla każdego zawodnika z klubu zapewnia trener Kibu Vicuna