Goście nie zamierzali się wyłącznie bronić w Łodzi. Podjęli walkę i już na początku spotkania mili okazje do zdobycia gola. Na szczęście dla ełkaesiaków Kamil Matulka nie miał dobrego dnia. Zawodnik Plicy dwukrotnie znalazł się przed Szymonem Gąsińskim, ale zabrakło mu precyzji i piłka nie trafiła do siatki. W tym okresie łodzianie grali niemrawo, toteż mieli problemy z wypracowaniem klarownej sytuacji bramkowej.
Wreszcie w 28 minucie kibice ŁKS mieli powody do radości. Artur Golański, po podaniu Dawida Sarafińskiego, silnym strzałem pod poprzeczkę zapewnił gospodarzom prowadzenie. Łodzianie poszli za ciosem i uzyskali znaczną przewagę, ale przed przerwą nie zdołali już zdobyć kolejnych goli.
Sztuka ta udała się ełkaesiakom w 58 minucie, a do bramki rywala trafił z bliska Robert Sierant, kończąc akcję Łukasza Staronia. Zawodnicy Pilicy nie zamierzali jednak składać broni. Już po dwunastu minutach zdobyli kontaktowego gola, którego autorem był Matulka. Znów nie popisał się łódzka defensywa.
ŁKS – Pilica Białobrzegi 2:1 (1:0)
1:0 - Artur Golański (28), 2:0 - Robert Sierant (53), 2:1 - Kamil Matulka (65)
ŁKS: Szymon Gąsiński - Szymon Salski, Marcin Zimoń, Robert Sierant, Arkadiusz Mysona - Jacek Karbowniak (68, Adrian Filipiak), Aleksander Ślęzak, Artur Golański, Dawid Sarafiński (93, Adrian Kasztelan) - Łukasz Staroń, Michał Zaleśny (76, Przemysław Różycki).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"