Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS. Nie wszystko grało jak w szwajcarskim zegarku

pas
ŁKS odniósł efektowne zwycięstwo 4:0 nad Startem Brzeziny, ale nie ma co popadać w euforię. Rywal nie zawiesił wysoko poprzeczki wymagań.

Przez cały mecz przeprowadził bodaj jedną składną akcję, głównie się bronił, a i to robił bez większego przekonania. Łodzianie przerastali brzezinian o klasę, jeśli chodzi o możliwości techniczne i taktyczne, a jednak trzy bramki padły nie po składnych efektownych akcjach, ale stałych fragmentach gry. Przesunięty na pozycję tuż za napastnikiem Paweł Hajduczek miał stanowczo zbyt dużo strat, rozgrywał piłkę zbyt wolno i przejrzyście, żeby zaskoczyć rywala. Adam Patora, który seryjnie strzelał gole jesienią, teraz nie może się przełamać i pudłuje w najdogodniejszych sytuacjach. Koledzy są jednak przekonani, że bardzo aktywny w polu karnym napastnik wkrótce zakończy serię bez zdobytej bramki. Adrian Kasztelan jest wręcz pewien, że stanie się to już w najbliższą sobotę w Pajęcznie w spotkaniu z Zawiszą.
W grze ŁKS brakowało przyspieszenia i szybkich akcji oskrzydlających. Jedna indywidualna akcja Adriana Filipiaka, który minął trzech rywali i został sfaulowany w polu karnym, przyniosła łodzianom jedenastkę, wykorzystaną przez Kasztelana.
Podporą defensywy rywali miał być 37-letni Bogusław Saganowski, mistrz piłki plażowej, który w reprezentacji rozegrał 66 spotkań i zdobył 82 bramki, wystąpił w meczu gwiazd. Niestety, lata i brak ogrania robią swoje. Stoper Startu popełnił sporo błędów i nie pomógł drużynie w walce o honorowy wynik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany