ŁKS nie umie grać w Łodzi. To smutny fakt

Piłkarze ŁKS robią wszystko, aby zniechęcić kibiców do przychodzenia na stadion przy al. Unii. Zespół prowadzony przez trenera Kibu Vicunę, zgrał z bardzo marnym skutkiem - przegrał trzecie spotkanie, z pięciu rozegranych, przed własną publicznością!

Nie ma się zatem co dziwić, że schodzących do szatni ełkaesiaków żegnały przeraźliwe gwizdy. Pewnie w ŁKS dobrze zdają sobie sprawę, że nie tak miało to wszystko wyglądać.

To bez wątpienia blamaż drużyny prowadzonej przez trenera Vicunę. Z taką grą, trudno marzyć o powrocie do krajowej elity. Łodzianie wypadli już poza barażową strefę, a to oznacza, że ekstraklasa oddala się znacznie. Słaby ŁKS dał się ograć drużynie, która jeszcze przed chwilą była w strefie spadkowej.

Zatrudnienie hiszpańskiego szkoleniowca miało dodać tej drużynie jakości, sprawić, że ekipa z al. Unii grać będzie skutecznie i miło dla oka. Nic takiego nie ma miejsca. ŁKS prezentuje toporny, oparty na przypadku futbol. Trudno mówić o tym zespole, że dobrze rokuje na przyszłość. Gospodarze nie poradzili sobie z ambitną drużyną. Zagłębie nie olśniewało futbolową wirtuozerią, ale grało konsekwentnie, wiedząc o tym, że rywalizuje ze słabą ekipą. Goście, widząc w jakiej dyspozycji byli gospodarze, zagrali odważnie, cierpliwie szukali swojej szansy na gola i dokonali tej sztuki. Chaotycznie grający ŁKS nie potrafił odwrócić losów tego meczu.